Miłość jest raczej entuzjazmem niż zadumą...
To przedstawienie zyskało sobie rozgłos, zanim jeszcze rozlepiono plakaty, zapowiadające "Przed sklepem jubilera" Karola Wojtyły w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Zagraniczne telewizje zarejestrowały fragmenty spektaklu, by pokazać je wraz z polska prapremiera w Międzynarodowym Dniu Teatru. Publiczność wałbrzyska ochoczo oglądała próby generalne, nie mogąc doczekać się słów scenicznych papieża, podejmujących w swym utworze odwieczny wątek miłości, z wielka znajomością życia.
Miłość jest raczej entuzjazmem niż zadumą - mówi jeden z bohaterów utworu "Przed sklepem jubilera". Autor już w podtytule określa jasno swoje Intencje: Medytacja o sakramencie małżeństwa, przechodząca chwilami w dramat. A wiec uprzedza jakby czytelnika i wodza, że pociągnie go za sobą w kręgi refleksji. jakie budzi najmniejsza społeczność - związek dwojga ludzi. Pokazuje, jak te dwa odlegle światy szukają niezmiennie pomostu. Z wielką wnikliwością przybliża istotę wszechwładnego uczucia wpisanego w ludzki los, poddaje je subtelnej analizie psychologicznej.
Bohaterowie odkrywają przed nami najgłębsze tajemnice swej duszy, swoje zachwycania, niepokoje, rozczarowania. Próbują zrozumieć to, co nieuchwytne w wiecznie odnawiającym się misterium życia. Każdy na swój sposób doświadcza najpotężniejszego z uczuć. Jaką formę sceniczną nadać tym monologom refleksyjnym, z których utkany jest utwór, by nie zagubić jego głębi i wielości znaczeń, ukazać podwójny wymiar miłości, rozumianej potocznie i sakramentalnie? Trudne zadanie dla reżysera.
Andrzej Maria Marczewski miał wiele czasu na przemyślenie koncepcji. Już trzy lata temu zatrzymał się w swych poszukiwaniach repertuarowych "Przed sklepem jubilera", Nie zyskał jednak oficjalnej akceptacji swej propozycji. Więc gdy tylko nastał lepszy czas po temu, wrócił do swej idei. Ekspozycje głosów wewnętrznych bohaterów, ich kontemplacje, spiął klamra ceremonii zaślubin w kościele, autentycznym cytatem znanego obrządku Włączył także do przedstawieni: autentyczne kazanie Karola Wojtyły do nowożeńców z 1970 roku (więc o 10 lat młodsze niż sam utwór ogłoszony 1960 r.).
Ta podniosła chwila skłania oblubieńców i weselnych gości do wybiegania myślą poza mury kościoła, pozwala przyjrzeć się narodzinom ich miłości, rozterkom, przeczuciom, metaforycznym skojarzeniom, jakie wywołują obrączki. W nastrój skupienia, przyjrzenia si własnemu ja, wprowadza muzyk Jerzego Maksymiuka i scenograf Józefa Napiórkowskiego (okazał witraż, podkreślający odświętne: na przemian z ascetycznym tłem dla introspekcji.
W dobie kryzysu wartości, jaką przeżywamy, zachwiania instytucji małżeństwa, niezwykle cenna je taka zachęta teatru do zatrzymań się w codziennym rozpędzie i przypomnienia sobie podstawowych prawd.