Premiera "Dnia Walentego"
- Literatura rosyjska jest najlepsza na świecie. I Rosjanie ją czytają; nawet prości ludzie potrafią cytować klasyków z pamięci. Może dlatego znakomite debiuty rodzą się tam jak grzyby po deszczu - mówi reżyserka BARBARA SASS przed premierą "Dnia Walentego" w łódzkim Teatrze im. Jaracza [30 października].
To szczególny dzień. Walentyna obchodzi sześćdziesiąte urodziny. Jej ukochany, Walenty - dwudziestą rocznicę śmierci. Co ciekawe: pojawi się w pokoju jubilatki - jako osiemnastolatek. Razem z żoną Katją, która jednocześnie jest wdową po nim... I tak podczas jednego wieczoru prześledzimy wieloletnią historię miłości trzech osób. Aż do 2012 roku.
Leszek Karczewski: Dlaczego po "Merylin Mongoł" Nikołaja Kolady znów reżyseruje Pani w Jaraczu rosyjską sztukę?
Barbara Sass [na zdjęciu]: Literatura rosyjska jest najlepsza na świecie. I Rosjanie ją czytają; nawet prości ludzie potrafią cytować klasyków z pamięci. Może dlatego znakomite debiuty rodzą się tam jak grzyby po deszczu. Tamtejsi współcześni dramaturdzy powołują się na wielką literaturę rosyjską, bez skrępowania pożyczają wątki.
W Polsce z czytelnictwem krucho.
- I może dlatego prawdziwych, jędrnych postaci w polskiej literaturze nie ma i nigdy nie było. Sienkiewicz? Toż to bajeczki. Mickiewicz? Podniosłe lalki patriotyzmem podszyte. Żeromski? Też powiem herezję: ma na koncie zbyt wiele kiczowatych dokonań. Coś zaczyna drgać w prozie, u Daniela Odiji, Wojciecha Kuczoka... Z tego fermentu dopiero może powstać ciekawa dramaturgia. Rosyjskie teksty już są wybitne. Ale Iwan Wyrypajew zaskoczył mnie tym "Dniem Walentego".
Dlaczego?
- Bo to romantyczna komedia o miłości. Wyrypajew daje otuchę, że świat może nie jest taki zły, skoro pod skorupą wojen zawsze istnieje uczucie, które potrafi pojednać, zakończyć walkę. "Dzień Walentego" to opowieść niosąca spokój. A do tego - co naprawdę rzadkie - ciepły dowcip słowny i zabawę literacką.
Wyrypajew cytuje sztukę Michaiła Roszczina "Walentyn i Walentyna"...
- Cytuje też wiersz Josifa Brodskiego. To element parodii użyty, by oznaczyć czas młodości bohaterów. Co ciekawe: historii postaci nie poznajemy przez retrospekcje. Walentyna uczestniczy w minionych wydarzeniach jako sześćdziesięciolatka. Siedzi w swoim pokoju, do którego wkracza inny czas. Tych zabaw jest więcej. Kiedy Walentyna i Katja mają umrzeć, znienacka okazuje się, że mamy 2012 rok.
A co to za data?
- To bardzo ważny rok. Według kalendarza Majów czas Ziemi dzieli się na cztery okresy, każdy po 26 tysięcy lat. W 2012 roku skończy się ostatni z nich. I ludzkość wniebowstąpi. Prawda, że "Dzień Walentego" to migotliwy tekst?