W Gliwicach poszukiwano sobowtórów Wojciecha Pszoniaka
Życie aktora Wojciecha Pszoniaka to gotowy materiał na film. Nim artysta stał się znany m.in. z ról u Wajdy czy Żuławskiego, przez 20 lat, do roku 1964 mieszkał w Gliwicach. I właśnie ten okres chce pokazać w swym filmie "Z Gliwic do Paryża" Krzysztof Korwin-Piotrowski.
W Gliwickim Teatrze Muzycznym poszukiwał osób chętnych do wcielenia się w Pszoniaka nastolatka oraz młodzieńca.
Na casting stawiła się ponad sto osób. Każdy z kandydatów miał 30 sekund na krótką prezentację. Piotr Trojak z Tarnowskich Gór, absolwent łódzkiej filmówki na scenę wyszedł bez tremy, choć w kuluarach mówił, że urodą nie przypomina artysty z lat młodzieńczych.
- Mam za sobą epizod w "M jak miłość", w Teatrze Dramatycznym wcieliłem się w rolę Jezusa. Chciałbym zdobyć rolę Pszoniaka, bo to artysta wielkiego formatu - mówił.
Brawa zebrał najmłodszy uczestnik castingu, 9-letni Kacper Migdał (na zdjęciu obok) mówiąc ze swadą, że chce, aby reżyser napisał dla niego scenariusz. Tym podbił serce Krzysztofa Korwin-Piotrowskiego, który zapowiedział że stworzy dla Kacpra epizodyczną rolę.
Zdjęcia do filmu ruszą lada moment, bo jego premiera zaplanowana jest w listopadzie w Gliwicach z udziałem samego Wojciecha Pszoniaka.
Trzeba będzie m.in. nakręcić sceny z nieudanej próby samobójczej nastoletniego Wojtka, przypomnieć że w klubie Spirala zakładał Studencki Teatr Poezji STEP. Jedną z zabawniejszych scen zapewne będzie ta, gdy wcielił się w rolę psiego fryzjera i ostrzygł zwierzę tak, że przypominało sześcian.
Nie sposób też nie wspomnieć o poecie Tadeuszu Różewiczu. To on mieszkając w Gliwicach zachęcił młodego Pszoniaka do zostania aktorem.
Korwin-Piotrowski podkreślał, że do roli Pszoniaka - nastolatka szuka kogoś spontanicznego. - W młodzieńca dwudziestoletniego powinna się wcielić osoba ukształtowana, z dobrą dykcją, a przede wszystkim z iskrą Bożą. - Najważniejsze, jak to mówią, żeby odtwórca nie był brzydszy od oryginału - śmieje się reżyser.