Artykuły

Spór o sprawy nieważne?

Zapowiadając "Parę za parą" Jerzego Żurka, dyrektor telewizyjnej sceny, Jerzy Koenig, zwrócił uwagę na znaczne opóźnienie emisji tego widowiska, zrealizowanego przed czterema laty, w związku z czym ta pozycja jest nieco już zwietrzała To prawda, od roku 1985 w życiu społecznym i politycznym kraju nastąpiły ogromne zmiany. Faktograficzne tło "Pary za parą" przechodzi powoli do historii. Nie sądzę jednak, by wszystko w tej sztuce było nieaktualne, Stan wojenny to przecież coś więcej niż pewna zaszłość, miniona dawno sytuacja. Do dziś trwają jego skutki psychologiczne, ostry podział społeczeństwa, głęboko zakorzenione poczucie krzywdy z jednej strony, sztucznie niejednokrotnie podniecane fobie z drugiej. Niezależnie od tego, kto z kim podaje sobie ręce przy okrągłym stole, kryzys społeczny istnieje i wiele jeszcze minie czasu, nim ustąpi dawna wrogość, zasypana zostanie przepaść rozdzielająca niejednokrotnie nawet najbliższych.

Sztuka Żurka opowiada o próbie zniwelowania owych podziałów na płaszczyźnie towarzyskiej. Bohaterowie "Pary za parą" zapraszają na przyjęcie dawnych przyjaciół z okresu studiów, których drogi dawno już się rozeszły. Kiedyś łączyły tę grupę osób pewne wspólne interesy. To się skończyło, wszelka próba pogodzenia się jest zabiegiem skazanym na niepowodzenie wszystkie sprawy, kiedyś istotne, zbywane są krótkim - "to nieważne". Cóż, dziś oczywiście ten "nieważny" spór łatwiej byłoby toczyć.

Sztuka Jerzego Żurka, a wraz z nią inscenizacja Andrzeja Zakrzewskiego, charakteryzuje się jednak wszelkimi błędami okresu, w którym powstawała. Chcąc przyćmić i zaciemnić podziały polityczne, autor podnosi również problem konfliktów osobistych między bohaterami. Konstruuje atmosferę piętrowej tajemnicy, najczęściej wprowadzając do akcji tylko dwie osoby, każąc im mówić o sprawach na ogół doprawdy nieważnych. Nad całością panuje jednak atmosfera patetycznej pretensjonalności i egzaltacji, właściwe tamtej epoce. Wyłamał się z niej jedynie Cezary Morawski jako wypuszczony właśnie z internowania, mimowolny bohater opozycji, no i Adam Ferency, któremu przypadła w udziale dosyć niezwykła rola błazna. Tradycja literacka chce, by błazen był tym, któremu wolno rzucić prawdę w twarz najokrutniejszemu nawet władcy. Jakże smutna jest więc degrengolada tej postaci pokazana przez Żurka. Maks - błazen współczesny - to po prostu mały rzezimieszek i pijaczyna, który w ogóle niewiele ma do powiedzenia. Pełni natomiast jedną chwalebną funkcję w tym męczącym trochę towarzystwie - uświadamia nie tylko zresztą bohaterom "Pary za parą" (a może tylko im powinien to uświadomić), że codzienna wegetacja jest przede wszystkim sprawą bardzo przyziemną. Cóż, czasami bywa to niewątpliwie prawdą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji