Co to była za noc! Do samego świtu w teatrze
W Bytomiu śpiewacy operowi dawali popisy z balkonu nad placem Sikorskiego, w Zabrzu teatromani zeszli pod ziemię, a w Chorzowie tańczyli boso tango. Pierwsza Noc Teatrów skończyła się w wielu miejscach dopiero nad ranem! - relacjonuje Gazeta Wyborcza - Katowice.
Dziewięć teatrów - od Sosnowca aż po Gliwice - kusiło nas w nocy z soboty na niedzielę swoimi najlepszymi spektaklami i dodatkowymi atrakcjami. Metropolitalną Noc Teatrów zorganizowała Metropolia Silesia, żeby przyciągnąć do teatrów także tych, którzy na co dzień do nich nie zaglądają. Żeby mieli łatwiej, między wszystkimi teatrami kursowały bezpłatne autobusy.
Przystanek pierwszy - Gliwice. Zanim jeszcze zapadł zmrok, Gliwicki Teatr Muzyczny rozpoczął Noc specjalną edycją Krakowskiego Salonu Poezji. Jerzy Trela wraz ze swoimi studentami - Ewą Srokowską i Wojciechem Trelą - zaczarowali publiczność, czytając "Odyseję" Homera. - Rzadko sięga się do "Odysei". Jest trudna, a zarazem piękna i trochę archaiczna. Tutaj publiczność była zasłuchana i skupiona, wręcz żądna wrażeń - opowiadał po występie aktor. Podczas Gliwickiej Nocy sporo też było Chopina. Aż dwa koncerty dał Kwartet Śląski. Jeden szczególnie wyjątkowy ze względu na wybitnego gościa ze Stanów Zjednoczonych. Pochodzący z Gliwic pianista Wojciech Kocyan potwierdził swoją międzynarodową sławę. Pomiędzy koncertami w Parku Chopina odbyło się plenerowe widowisko "Nokturny Chopina" Teatru Nikoli z Krakowa. Dynamiczny spektakl nawiązywał do twórczego szaleństwa Chopina.
Przystanek drugi - Zabrze. Aktorzy zabrzańskiego Teatru Nowego zaprosili gości na podziemne "Dziady cz. II" [na zdjęciu]. Widzowie przed wejściem do sztolni skansenu "Królowa Luiza" odpalali pochodnie od ogniska, po czym wraz z Guślarzem oraz babami cmentarnymi znikali w podziemiach. Ogień towarzyszył także późniejszemu koncertowi Zespołu Instrumentów Perkusyjnych Mirosława Muzykanta przed siedzibą teatru, podczas którego Marek Sokoliński ujarzmiał ten żywioł.
Przystanek trzeci - Bytom. Śpiew barytona Stanisława Kufluka i tenora Juliusza Ursyna-Niemcewicza rozdzierał ciszę sobotniej nocy na placu Sikorskiego. Soliści, pojawiający się na balkonie sali koncertowej, co pół godziny dawali występy dla publiczności, gromadzącej się licznie pod gmachem Opery Śląskiej. Oświetlało ją 25 specjalnie zamówionych na tę noc reflektorów. Dało to niezwykły efekt: z pewnej odległości Opera wyglądała jak pałac z bajki.
Najdłużej w całym regionie, bo do 2 rano, Noc Teatrów trwała w Śląskim Teatrze Tańca. Do późnej nocy taniec współczesny ćwiczyli uczestnicy darmowych warsztatów. - Znakomite zajęcia. Było wspaniale! - chwaliły uczestniczki warsztatów z Katarzyną Rybok, które mimo późnej pory wychodziły z nich wyraźnie... wypoczęte.
Przystanek czwarty - Chorzów. Teatr Rozrywki postanowił nocą odkryć tajemnice, na które w codziennym repertuarze nie mam miejsca. Gwiazdą wieczoru był zespół baletowy Rozrywki. Dwunastu solistów w kostiumach zaprojektowanych przez Elżbietę Terlikowską pokazało, jak duże są ich ruchowe możliwości. W programie "Akcja: Taniec", żywiołowo przyjętym przez publiczność, choreograf przygotował zarówno taniec na szczudłach, zmechanizowane ruchy inspirowane industrialnymi metropoliami, jak i to, w czym tancerze Rozrywki są najlepsi - taniec współczesny i brodway'owskie popisy. Po pokazie odważni mogli na parkiecie w foyer wziąć profesjonalną lekcję tanga. Dziesięć par (panowie, którzy nigdy wcześniej nie postawili kroku na parkiecie czy panie, które odrzuciły obcasy i tańczyły na boso) bardzo szybko opanowało podstawowe kroki.
Przystanek piąty - Katowice. Noc w Teatrze Śląskim zaczęła się od dobranocki. Grupa artystyczna Dzieci z Teatralnej dopiero rozpoczyna swoją przygodę ze sceną, ale wpadła na sensacyjny trop. Ich krótki happening pokazany na otwarcie imprezy to dopiero początek odkrywania literatury Alfreda Szklarskiego, który, jak nie wszyscy jeszcze wiedzą, mieszkał wiele lat w Katowicach.
W foyer studenci katowickiej Akademii Sztuk Pięknych zaprezentowali swoje prace scenograficzne. Młodzi twórcy prześcigają się w oryginalnych pomysłach. Kto uważnie przyjrzy się wystawie, będzie wiedział, że inspiracją może być nie tylko przestrzeń zrujnowanego szpitala, śmietnik czy dzieła słynnego malarza, ale nawet kubek po jogurcie.
Klasyczne projekty oglądaliśmy w Centrum Scenografii Polskiej. Kto nocą wybrał się na wystawę "Najcenniejsze", spotkał największych teatralnych mistrzów: śledził kreskę w szkicach Jerzego Gurawskiego, Tadeusza Kantora czy pieczołowicie wykonane w najmniejszych detalach projekty Kazimierza Wiśniaka. Ta wystawa to podróż teatralnym wehikułem czasu, ale także lekcja historii polskiej sztuki. Z kolei zabawną lekcję tworzenia lalek dostały dzieci, które Noc Teatrów spędziły w teatrze Ateneum. Świetną zabawę mieli ci, którzy wybrali jeden ze spektakli teatru Korez - "Dwa" albo "Kolegę Mela Gibsona".
Przystanek szósty - Sosnowiec. Goście Teatru Zagłębia też zaczęli od wystawy, ale malarskiej. Swoje magiczne obrazy we foyer pokazał Czesław Gałużny. To samo foyer stało się też na 20 minut sceną teatralną. Uczniowie Liceum im. Jana Bosko wystawili na nim skróconą wersję "Zabawy" Sławomira Mrożka. Okazali się równie dobrymi aktorami, jak i śpiewakami, bo Mrożek każe swoim poszukującym zabawy bohaterom zaśpiewać kilka ludowych piosenek.