Złomaniec: Bo ja tak każę!
- Czy pan chce sam zrezygnować z tego teatru, czy pan chce, żebym ja pana zwolnił dyscyplinarnie? Będzie pan robił, co będziemy kazali - tak ustawiał byłego dyrektora Teatru Muzycznego Jacka Bonieckiego wicemarszałek Mirosław Złomaniec (SLD). Boniecki wszystko nagrał i ujawnił Dziennikowi.
W październiku ubiegłego roku w mediach pojawiły się informacje o tym, że wicemarszałek Złomaniec pierwszy dzień kierowania instytucjami kulturalnymi spędził m.in. na sprawdzaniu listy obecności w Teatrze Muzycznym. Złomańca szczególnie rozwścieczył tekst na ten temat w lubelskiej "Gazecie Wyborczej".- Wicemarszałek wezwał mnie na rozmowę. Pokazał tekst i zażądał, żebym napisał sprostowanie, a kopię dostarczył na jego biurko - mówi Jacek Boniecki. - Następnego dnia rano Złomaniec zadzwonił z pytaniem, dlaczego na jego biurku nie ma jeszcze sprostowania. Obie rozmowy Boniecki nagrał na dyktafonie. Po tym, jak 22 lutego stracił posadę dyrektora teatru, ujawnił zapis Dziennikowi. - Chcę pokazać, w jaki sposób rządzi kulturą wicemarszałek Złomaniec - tłumaczy Boniecki.
Wczoraj [15 marca] odwiedziliśmy wicemarszałka Mirosława Złomańca w urzędzie. Chcieliśmy go zapytać o to, czy jednej z najważniejszych osób w województwie przystoi się tak zachowywać i dlaczego wymuszał napisanie sprostowania na dyrektorze teatru. Marszałek, kiedy dowiedział się o powodzie wizyty dziennikarza, nie chciał wyjść z gabinetu. - Pan marszałek nie będzie na ten temat rozmawiał. Wszelkie pytania proszę kierować do rzecznika prasowego - poinformowała sekretarka. Katarzyna Pasieczna.
Fragmenty rozmowy z 25 października:
Jacek Boniecki: Dzień dobry panie marszałku.
Mirosław Złomaniec: Chcę zapytać, czy to są rzeczywiście pana słowa? (...) Czy pan chce pracować jeszcze jako dyrektor tego teatru... Jacek Boniecki: To znaczy ja jestem zainteresowany pracą... Mirosław Złomaniec: Czy pan chce sam zrezygnować z tego teatru, czy pan chce, żebym ja pana zwolnił dyscyplinarnie? Ma pan trzy możliwości po prostu. Wszystkie są możliwe do realizacji nawet dzisiaj, jeśli zajdzie taka potrzeba. (...) Mirosław Złomaniec: Ja mam 51 lat. Co prawda jestem ze wsi, ale to myślę, że nie tylko ja. I tak dalej; i tak dalej... Jestem dosyć poważnym człowiekiem. (...) Mirosław Złomaniec: Ja mam też inne informacje... Jacek Boniecki: Wiem. I wiem nawet od kogo. Mirosław Złomaniec: Dla pana nie powinno być ważne od kogo (:..) Jacek Boniecki: Ale załatwiam sprawy dla teatru.
Mirosław Złomaniec: Jakie dla teatru? Pan jest pracownikiem. Pan najpierw obowiązki swoje jako pracownik tego teatru i dyrektor. Pan może sobie załatwiać co pan chce, tylko będzie pan to robił po prostu, co będziemy panu kazali.
Fragmenty rozmowy telefonicznej z 26 października:
Mirosław Złomaniec: Panie dyrektorze, umawialiśmy... Pan chce pracować z redaktorem Knapem (red. naczelny lubelskiej "Gazety Wyborczej") czy z marszałkiem Złomańcem?
Jacek Boniecki: Nie, no to oczywiście panie marszałku (...) Mirosław Złomaniec: Panie dyrektorze jeszcze raz zapytam. Umawialiśmy się do pewnych kwestii? Jacek Boniecki: Nie, no tak. Oczywiście. Tylko ja nie wiem, co ja mam tam napisać do niego. (...) Mirosław Złomaniec: Pan sobie ze mnie żarty stroi, a ja wtedy pozwolę sobie i z pana postroić żarty. Albo pan mnie poważnie traktuje... Jacek Boniecki: Nie. Ale panie marszałku... Mirosław Złomaniec: Ja do godziny 15 chcę mieć kopię tego sprostowania, które pan wysłał do gazety. Dziękuję bardzo...