Artykuły

Festiwal różnorodności. Podsumowanie festiwalu Wybrzeże Sztuki

Przez dwa pierwsze tygodnie wakacji w Teatrze Wybrzeże w ramach Festiwalu Wybrzeże Sztuki obejrzeliśmy siedem spektakli reprezentujących bardzo różne gatunki i konwencje teatralne. Warto jednak zastanowić się nad formułą festiwalu, by jego temperatura nie była zbyt letnia.

Do Trójmiasta zaproszono spektakle wysokiego ryzyka. Jak rozumiem, chodziło o to, aby pokazać teatr w Trójmieście praktycznie nieznany. Dlatego zaprezentowano spektakle twórców, którzy nigdy w Trójmieście nie pracowali (Grzegorz Jarzyna, Maja Kleczewska) oraz tych, którzy od wielu lat pomijają Trójmiasto w swoich planach artystycznych (Jan Klata, Mikołaj Grabowski). Dzięki temu Festiwal Wybrzeże Sztuki dał trójmiejskim widzom niepowtarzalną okazję przyjrzeć się teatrowi szeroko komentowanemu i docenianemu w Polsce i zagranicą (T.E.O.R.E.M.A.T. TR Warszawa w reż. Grzegorza Jarzyny, Babel Teatru Polskiego w Bydgoszczy w reż. Mai Kleczewskiej, Utwór o matce i ojczyźnie Teatru Polskiego we Wrocławiu w reż. Jana Klaty). Za to wielka chwała organizatorom.

To jednak tylko jedna strona medalu. Wyselekcjonowane przedstawienia sprawiają wrażenie wybranych chaotycznie i przypadkowo. Obok świetnego, wysmakowanego formalnie, wizualnie i intelektualnie spektaklu ***T.E.O.R.E.M.A.T.***, oglądaliśmy fatalną, wtórną i słabo wykonaną tragifarsę O północy przybyłem do Widawy, czyli opis obyczajów III, przygotowaną przez Mikołaja Grabowskiego (najsłabiej wypada w niej dyrektor Teatru IMKA, Tomasz Karolak). Obok ogromnej, totalnej siły rażenia spektaklu Babel, pokazano płaską, mieszczańską farsę Willkommen w Zoppotach Teatru Wybrzeże, wyreżyserowaną przez Adama Orzechowskiego. Co robi błyskotliwy, wyrazisty, niemal Brechtowski Utwór o matce i ojczyźnie Jana Klaty w towarzystwie spektaklu “Koza, albo kim jest Sylwia?” ukazującego psychologiczne reakcje na wydumaną historyjkę, w którą nikt nie uwierzy?

Trzy ostatnie spektakle festiwalu, jak cztery opisane już wcześniej, należą do kompletnie innych teatralnych światów. Inscenizacyjny koszmarek Teatru IMKA z Warszawy — O północy przybyłem do Widawy, czyli opis obyczajów III przypomina to wszystko, co w polskim teatrze cieszyło oko kilkadziesiąt lat temu. W zamyśle to teatr wyobraźni. Spektakl stworzono z poszanowaniem zasad teatru obwoźnego (scenografia zbudowana z kilkuosobowego namiotu na stelażu i kilku krzeseł), w którym — oprócz fatalnego ruchu scenicznego (do kółeczka i w gęsiego, z prawej do lewej) — aktorzy serwują nam zabawne opisy polskich obyczajów. Jednak wszystko bez tempa, w formie anegdoty, z dodatkiem patetycznych, zbiorowo wykonywanych pieśni.

Babel 2 w reż. Mai Kleczewskiej luźno nawiązuje do jej pierwszej teatralnej inscenizacji Babel. To spektakl dyplomowy PWST w Krakowie, w którym młodzi mają szansę się wykazać. Szczególne zadania rozbicia teatralnej konwencji dostaje Piotr Stramowski, który wciela się w komiksową postać Jokera z serii o Batmanie. Inscenizacja nieoczekiwanie dryfuje w kierunku Factory 2 w reż. Krystiana Lupy, a początkujący aktorzy bardzo chętnie naśladują starszych krakowskich kolegów. Najbardziej cierpi na tym tekst Jelinek, słyszany tylko w monologach. Najciekawiej zaś wypada próba zerwania spektaklu przez Stramowskiego, który zwraca się do reżyserki — „Maja, co ja mam robić?”. A gdy siedząca na widowni aktorka Ewa Skibińska zabiera mu mikrofon, aktor obraża się, „wychodzi z roli” i schodzi ze sceny, wywołując konsternację po dwóch stronach rampy, wprowadzając popłoch w działaniach kolegów i koleżanek. To jednak spektakl z tezą, której Kleczewska nie potrafiła lub nie chciała zamaskować — chodzi przede wszystkim o to, by jak najbardziej wyeksponować młodych aktorów i to w Babel 2 udaje się najlepiej.

Teatralny majstersztyk, najlepszą festiwalową propozycją, popis aktorstwa i przede wszystkim świetnej, niedosłownej reżyserii pokazał TR Warszawa. T.E.O.R.E.M.A.T. ma prościutką, zaskakująco pojemną formułę — to krótkie, filmowe ujęcia, niczym klatki z filmu Teoremat Piera Paolo Pasoliniego. Jednak Jarzyna z zestawianych obrazów tworzy własną, amorficzną historię o Gościu — przybyszu — „innym”, który — niczym spersonifikowane ludzkie marzenia, ambicje i oczekiwania — przybiera w kontakcie z bohaterami zawsze nieco inną postać. Bohaterów z rodziny Paola (Jan Englert) i Lucii (Danuta Stenka) świetnie, groteskowo kontrapunktuje listonosz Angiolino (Rafał Maćkowiak). Genialne rozwiązania gry pod muzykę, wspaniale oświetlona scena, kreślone delikatną kreską postaci i nieśpieszne, ale bardzo precyzyjnie rozłożone pulsujące tempo, czynią z warszawskiego przedstawienia sprawnie przeprowadzony, mistrzowsko wyreżyserowany, wieloznaczny esej teatralny.

Ponieważ festiwal po rocznym przykurczu (z tylko trzema tytułami, ale za to najważniejszych twórców teatralnego mainstreamu — Lupy, Warlikowskiego i Jarzyny) ponownie się rozrasta, warto zastanowić się nad myślą przewodnią, jakąś wiodącą linią programową. Może to być podział na nurt główny i undergroundowy, skupiający działania artystyczne z mniejszym rozmachem (przykładem byłoby zestawienie skrajnie różnych inscenizacji Mai Kleczewskiej — Babel i Babel 2).

Warto wspomnieć, że przedstawienia zapraszane do Trójmiasta na Wybrzeże Sztuki od 2010 roku wypełniają kłopotliwą lukę w trójmiejskim życiu teatralnym. Większość propozycji festiwalowych prezentowana jest na innych wielkich wydarzeniach w całym kraju. Wciąż jednak kilku tytułów i nazwisk w tym zestawieniu brakuje. Czas, by do Trójmiasta przyjechały spektakle prawdziwych wirtuozów polskiego teatru — Jerzego Jarockiego (Tango, Miłość na Krymie, Kosmos, Błądzenie), czy jedyny utrzymywany do dziś w repertuarze Teatru Narodowego w Warszawie spektakl Jerzego GrzegorzewskiegoDuszyczka. Murowanym sukcesem byłoby również zaproszenie szczególnych przedstawień Piotra CieplakaKról umiera, czyli ceremonie ze Starego Teatru lub Opowiadania dla dzieci z Teatru Narodowego.

Wszystkie istotne festiwale teatru dramatycznego w Polsce mają wyraźnie dopracowaną formułę, bez względu na to, czy mają charakter konkursowy (Boska Komedia w Krakowie, Przegląd Teatrów Małych Form „Kontrapunkt” w Szczecinie, Festiwal Prapremier w Bydgoszczy, Festiwal Szekspirowski „Festiwal Szekspirowski” w Gdańsku, Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni, czy też są teatralnym przeglądem (Międzynarodowy Festiwal Teatralny Dialog we Wrocławiu, Warszawskie Spotkania Teatralne, Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi, Malta Festival w Poznaniu). Czas, by i Wybrzeże Sztuki uzyskało stałą tożsamość, bo dziś festiwal jest mało czytelny, tak jak i jego nazwa. A Wybrzeże Sztuki ma szansę stać się jednym z największych wydarzeń teatralnych, zauważanym nie tylko na Pomorzu. Bez dookreślonej tożsamości imprezy to się nie uda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji