Zamach na sztukę
Zapaść w Wałbrzychu, strajk we Wrocławiu - tu skutki decyzji Ministerstwa Kultury o zmniejszeniu dotacji dla instytucji kulturalnych.
Dyrekcja Teatru Dramatycznego, obsypanego nagrodami m.in. za spektakle "Rewizora" i "... córki Fizdejki" [na zdjęciu] liczyła, że na nowy sezon dostanie co najmniej 700 tys. zł.
Andrzej Pawluszek, marszałek Dolnego Śląska odpowiedzialny za kulturę, ma nadzieję, że sejmik przyjmie decyzję o dodatkowych dotacjach. - Pomysł ministra był dla nas zaskoczeniem - mówi. - Nie mogliśmy udawać, że nic się nie stało.
Kulturalna śmierć
Jeśli sejmik wyda pozytywną decyzję, Teatr Dramatyczny będzie miał 400 tys. zł. Danuta Marosz boi się uwierzyć w obietnice i woli mówić o tym, co ma do dyspozycji: - Minister przyznał nam 200 tysięcy. Obawiam się, że czeka nas kulturalna śmierć.
Dotację zmniejszono, mimo że o Teatrze Dramatycznym w grudniu w miesięczniku "Teatr" można było przeczytać, że dorównuje poziomem Teatrowi Rozmaitości w Warszawie i Staremu Teatrowi w Krakowie. - Jestem zdziwiony, że jedna z najlepszych polskich scen dostała taką małą dotację - komentuje Krzysztof Mieszkowski, redaktor naczelny "Notatnika Teatralnego". - Za dyrekcji Marosz i Piotra Kruszczyńskiego teatr z prowincjonalnego przekształcił się w europejski. Ma wyraźne oblicze i światopogląd. Nie wiem, jakimi kryteriami kierowało się Ministerstwo Kultury, rozdzielając pieniądze.
Teatr bez Fanaberii
Zagrożony jest też los Filharmonii Sudeckiej, która nie dostała od ministra ani grosza. - Tragedia - określa sytuację dyrektor Józef Wiłkomirski.
Zmniejszona dotacja dla Dramatycznego sprawiła, że trzeba było zrezygnować z niektórych pomysłów. Aktorzy, kończąc jubileuszowy 40. sezon, chcieli uroczyście pożegnać się z mieszkańcami. Niestety, to pożegnanie się nie odbędzie. Podobnie zresztą jak Jesienne Fanaberie Teatralne, na których corocznie wystawiane są najlepsze spektakle z całej Polski. Uszczuplona dotacja musi wystarczyć na realizację projektów, z których nie można się już wycofać: dramatu Gerhardta Hauptmanna oraz "Iwony, córki Burgunda" Witolda Gombrowicza.
Pomysł na przetrwanie
Na wieść o zmniejszeniu dotacji dyrektorzy placówek przedstawili projekty urzędowi marszałkowskiemu, wysłali też prośby o dofinansowanie z tzw. programów operacyjnych do Ministerstwa Kultury. Czekają na odpowiedź.
- Nie da się przyspieszyć procedury. Potrwa to co najmniej trzy miesiące - mówi Joanna Konieczna z Ministerstwa Kultury. Dla teatru, który przygotowuje się do następnego sezonu, ten termin jest absurdalny. Iskierkę nadziei daje wczorajsza decyzja zarządu województwa.
Protest we Wrocławiu
Zamieszanie nie ominęło stolicy województwa: akcja protestacyjna środowiska artystycznego zaczęła się wczoraj we Wrocławiu. Oflagowane zostały Teatr Polski, filharmonia, opera oraz Wrocławski Teatr Pantomimy. Akcja ma trwać do 20 czerwca.
- Dziś do protestu dołączą wybrane instytucje z Dolnego Śląska. Chcemy zwrócić uwagę społeczeństwa na tragiczną sytuację teatrów. Jesienią może dojść do ich zamykania z powodu braku funduszy. Nakład na kulturę w Polsce jest najniższy w całej Europie i wynosi 24 euro na statystycznego Polaka - mówi Zygmunt Bielawski z Regionalnego Sekretariatu Kultury i Środków Przekazu NSZZ "Solidarność". Protestujący domagają się przeznaczenia na kulturę co najmniej 1 PKB i utrzymywania dotacji na stałym poziomie.
Ile da marszałek
Teatr Polski we Wrocławiu 400 tys. zł.
Wrocławski Teatr Pantomimy 150 tys. zł
Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu 200 tys. zł
Opera Dolnośląska 300 tys. zł
Filharmonia im. Lutosławskiego we Wrocławiu 250 tys. zł.
Filharmonia Dolnośląska w Jeleniej Górze 350 tys. zł.
Filharmonia Sudecka 240 tys. zł
OKiS we Wrocławiu 280 tys. zł.
Wratislavia Cantans 300 tys. zł.
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna 200 tys. zł.
Muzeum Narodowe 320 tys. zł.
Muzeum Karkonoskie 200 tys. zł.
Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju 100 tys. zł.
Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu 60 tys. zł.
Muzeum Sportu i Turystyki 50 tys. zł