Polskie mrowisko
"Z życia mrówek" w reż. Julii Wernio w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Anna Kopeć w Kurierze Porannym.
Moherowy beret i wojskowy komunista, skrajne emocje od miłości do nienawiści. Na takich kontrastach, w których widz może się przejrzeć jak w lustrze, zbudowana jest sztuka "Z życia mrówek"
To ostatnia nowość Teatru Dramatycznego w tym sezonie.
Bohaterowie przerzucają się winą, a wszystko w obecności Ojca Świętego, który spogląda z ołtarzyka.
Tb bardzo współczesna i uszczypliwa sztuka o wyrachowanym podziale społeczno-politycznym. Historia dotykająca nie tylko codziennych problemów polskich emerytów; po której nie każdy będzie czuł się komfortowo. Bohaterowie Olafa Olszewskiego, mimo że pozornie różnią się diametralnie, mają także wiele wspólnego: marzenia o spokojnej, szczęśliwej miłości w jesieni życia, zakupy w Biedronce, wizyty u lekarza. Mają ogromne szczęście, bo trafiają na siebie, ale nie potrafią tego docenić. Momentalnie niszczą wszystko co zaledwie przed chwilą, niczym pracowitym mrówkom, udało się zbudować. Ranią się nawzajem
z błahych i kuriozalnych powodów.
Spotykają się, by wspólnie obejrzeć mszę beatyfikacyjną Jana Pawła II - tego, który ma jednoczyć Polaków. W tym przypadku jednak szybko okazuje się jak łatwo może nas także podzielić.
Ona jest bogobojną katoliczką, skrupulatną byłą księgową z centrali rybnej na Rynku Kościuszki. Storni od alkoholu, ale nie od towarzystwa mężczyzny. On zaś to były wojskowy, gotowy na wszystko niegdyś działacz partyjny. Problem w ich relacji polega na stereotypowym postrzeganiu świata, upartym trwaniu przy swoim co prowadzi do poważnej awantury i dramatycznego finału.
Przerzucają się winą, oskarżają o mgłę smoleńską i walkę o krzyż. A wszystko dzieje się w obecności Ojca Świętego, który spogląda na bohaterów z niewielkiego ołtarzyka wśród kwiatów.
Doskonały tekst sztuki reżyserka Julia Wernio ciekawie zinterpretowała i na światło dzienne wyciągnęła nasze cechy narodowe: powierzchowną religijność, życie na pokaz, zazdrość o to, że ktoś może mieć wyższą emeryturę, pie-niactwo, typowo roszczeniową postawę i wyjątkową skłonność do kłótni.
Aktorzy Sławomir Popławski i Krystyna Kacprowicz-Sokołowska z dialogami radzą sobie nieźle, sporo tu puent, nie brakuje także kilku białostockich smaczków. Scenografka Elżbieta Wernio umieściła bohaterów w skromnym mieszkaniu emerytki. W miejscu gdzieś między kanapą a telewizorem, kuchnią a łazienką toczy się prawdziwa wojna polsko-polska, w której ostatecznie nikt nie wygrywa. Oboje za to ponoszą prawdziwą osobistą klęskę.