Artykuły

Play Strindberd

Jest to komediowa parafraza "Tańca śmierci" Strindberga, do­konana w 1969 roku przez słyn­nego szwajcarskiego dramaturga w ramach sprawdzania "waluto­wego kursu klasyków". W efek­cie powstała dość obrazoburcza przeróbka, opowiadająca o mał­żeńskiej rozgrywce potraktowa­nej jako walka bokserska. Z mieszczańskiej tragedii małżeń­skiej Durrenmatt zrobił komedię na temat mieszczańskiej tragedii małżeńskiej. Sztuka jest niesamowita - jak pisali krytycy - i podszyta czarnym humorem. Ni­czego nie uczy, tylko pokazuje. Dla aktorów zawsze stanowiła znakomity, popisowy materiał.

Jej reżyser Andro Enukidze jest już znany opolskiej publicz­ności. Ten 30-letni Gruzin, na stałe związany z Teatrem im. Rustawelego w Tbilisi, w sezonie 1992-93 zrealizował prapremie­rowe przedstawienie zapomnianej sztuki Kazimierza Wierzyńskiego "Towarzysz Październik".

Pracę w opolskim teatrze bar­dzo sobie ceni i uważa za ważne doświadczenie, a opolski zespół ocenia jako bardzo dobry i obie­cujący. Sztuka "Play Strindberg" nie jest szczytem jego marzeń, ale podoba mu się, zwłaszcza jako materiał aktorski. Na jego reali­zację zdecydował się wiedząc, że będzie współpracować między innymi z Elżbietą Piwek.

- Spotkałem się z dziwnym stosunkiem do Durrenmatta jako dramaturga. Kiedy mówiłem przyjaciołom, że chcę go grać, wszyscy twierdzili, że to powin­no być bardzo serio i okropne. Nie zgadzam się z tą opinią - powiedział "NTO" Andro Enuki­dze. - Moim zdaniem, Durren­matt jest żartobliwym dramatur­giem, a ta sztuka jest bardzo śmieszna. Jest w niej całe życie z problemami, śmiechem, lękiem, łzami. Opowiada ona o tym, jak ludzie utrudniają sobie życie, jak robią głupoty, popełniają pomył­ki. Mają pełną świadomość tego, że błądzą, ale nie potrafią ina­czej. Po prostu człowiek jest sła­by i czasami robi coś złego. Ja nie jestem moralistą i lubię człowieka takim, jakim on jest. Człowiekowi trzeba wszystko wyba­czyć. O tym jest ten spektakl.

Andro Enukidze nie szukał okazji do prostych odniesień do współczesności.

- Żyjemy w czasach, kiedy bzdurą jest szukanie konkretnych aktualności, związków z życiem bieżącym, analogii wprost - po­wiedział. - W tej sztuce jest wszystko o tym, o czym może pomyśleć człowiek. Pokazane jest to tak, że trudno jednoznacznie określić czy to farsa, groteska, komedia czy tragedia. Odpowie­dzi trzeba szukać pośrodku. Ma­my tu kwintesencję nadziei, zdrady, złości, podłości. To wszystko jest w człowieku i stanowi o je­go wielkiej tajemnicy.

- Ta rola od wielu lat za mną chodziła - powiedziała nam przed premierą Elżbieta Piwek, która zagra Alicję. - Jej zawar­tość myślowa i emocjonalna od dawna mnie interesowała. Sztu­ka mówi o ludziach, którzy po­szukują miłości, wolności - te­go, czego nam wszystkim potrze­ba. Jest to historia trójkąta mi­łosnego, ale nie o samą miłość w niej chodzi, lecz generalnie o różne ludzkie postawy - m.in. wobec czasu, przemijania. Poza tym sztuka ma wiele cech kryminału i myślę, że powinna być śmieszna - tak jak my jesteś­my śmieszni, kiedy się złościmy, jesteśmy cyniczni, czy po prostu znudzeni wieloma latami małżeń­stwa. Sztukę poznałam jeszcze na studiach i czekałam aż dojrze­ję do niej. Jestem bardzo szczęś­liwa, że mogę w niej zagrać, nie­zależnie od tego jaki będzie efekt końcowy.

Na scenie, oprócz Elżbiety Pi­wek, zobaczymy Grzegorza Min­kiewicza jako Edgara i Marka Kędzierskiego jako Kurta. Ko­stiumy dla nich zaprojektowała Halina Fleger.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji