Artykuły

Cyrulik z fantazją

Figaro jako komiksowy superbohater? Natalii Babińskiej i zespołowi Teatru Wielkiego udało się świetnie uwspółcześnić Cyrulika sewilskiego Gioacchina Rossiniego. Powstał spektakl znakomity plastycznie i naprawdę dowcipny. W sobotę pokazano go premierowo

Siłą nowej inscenizacji jednej z najbardziej znanych oper komicznych na świecie jest koncepcja plastyczna.

Reżyserka Natalia Babińska zainspirowała się filmami animowanymi Walta Disneya, zwłaszcza ilustrującą muzykę klasyczną Fantazją 2000. Kiedy kurtyna idzie w górę, na ekranie pojawia się odrysowany ze zdjęcia Rossini, który puszcza do widzów oko. Filmowa czołówka wprowadza w kreskówkowy klimat, a Figaro „wyrysowuje” jak w La Linea panoramę Sewilli. Spektakl jest fantastyczny wizualnie również z powodu spójności kolorystycznej. Scenografia (Diana Marszałek) i kostiumy (Julia Skrzynecka) mają barwy podstawowe — żółty, czerwony, niebieski — oraz biały i czarny. W Cyruliku wystąpił cały zespół Teatru Wielkiego, również tancerze. To decyzja kłopotliwa, bo opera Rossiniego jest tak pomyślana, że na kreacje baletowe brak w niej właściwie miejsca. Babińska i choreograf Jakub Lewandowski rozegrali to znakomicie. Ubrane na czarno tańczące sobowtóry śpiewaków nasunęły skojarzenie z teatrem cieni. Tancerze zaangażowani zostali także do ról zbiorowych — wcielili się w role mieszkańców Sewilli: lodziarza, ciastkarza, rowerzysty, matki z wózkiem. Ruch sceniczny utrudniały im karykatury peruk i nakrycia głowy nawiązujące m.in. do profesji. Nie jest łatwo wykonać piruet z wielkim lodem na głowie.

Figaro wpadł na scenę z brawurowo wykonaną arią Largo al factotum. Zachwycił mocny, pełny baryton Tomasza Raka. Hrabia Almaviva (tenor Leonardo Ferrando sprowadzony przez dyrygenta z Niemiec) wypadł przy aktorze Teatru Muzycznego blado, w niektórych partiach nie przebijał się przez orkiestrę. Bernadetta Grabias (mezzosopran) głosowo poradziła sobie z rolą Rozyny świetnie, mogła natomiast lepiej ją rozegrać aktorsko. W ansamblach wyróżniała się Patrycja Krzeszowska (Berta). Talent komediowy objawił Grzegorz Szostak w roli zrzędliwego, drepczącego zazdrośnika i safanduły Bartola. To on zebrał największe brawa.

Trudne zadanie postawiono przed chórem, który musiał się zmierzyć również z zadaniami aktorskimi, pogrywając na żółtych instrumentach ze sklejki i paradując w kostiumach żołnierzy, z drewnianymi karabinami. Orkiestrę z fantazją poprowadził Eraldo Salmieri, nowy kierownik muzyczny Teatru Wielkiego. Z trudną partyturą poradzono sobie bardzo dobrze.

Cyrulik jest operą komiczną, ale w tradycyjnej, kostiumowej formie współczesnego odbiorcy raczej by nie rozbawił. Tymczasem melomani śmiali się z szamoczącej się z kulą u nogi Rozyny, japońskich tancerzy odgrywających rolę zaciekle fotografujących turystów i zębatej rosiczki, którą cień Bartola próbował podskubać Rozynę. Wojciech Nowicki, dyrektor Teatru Wielkiego, ma dobry pomysł na pozyskanie nowych odbiorców — znane opery, ale w nowoczesnych (choć bezpiecznych) interpretacjach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji