Jak uzdrowić kulturę?
- Ludzie związani z kulturą, twórcy czy urzędnicy powinni mieć poczucie, że na tym spotkaniu trzeba być. Myślę, że z czasem doprowadzimy do takiej sytuacji - mówi Andrzej Pakuła, reżyser teatralny, jeden z inicjatorów Kulturalnego Networkingu.
Nieformalne spotkania ludzi związanych z kulturą - od artystów, poprzez dziennikarzy, po urzędników - to pomysł sygnatariuszy Żółtej Kartki. Młodzi artyści i animatorzy w lutym napisali list otwarty do prezydenta Grobelnego, w którym zarzucają władzom Poznania festiwalizację poznańskiego życia kulturalnego. Większość środków z kulturalnego budżetu przyznawana jest dużym wydarzeniom, te małe - nie mogąc się rozwijać, obumierają lub przenoszą się do innych miast.
W klubokawiarni Trochę Kultury było trochę jak na wielkiej gali. W wejściu witała gości ścianka, na tle której można było sobie zrobić zdjęcie jak celebryta, z tym że zamiast logo marek widniały na nim logo organizacji pozarządowych zaangażowanych w kulturę. Dalej już było swobodniej.
Goście przy piwie i wegetariańskim grillu zastanawiali się, co zrobić, by twórcy nie uciekali z Poznania, by instytucje chętniej ze sobą współpracowały, by na wydarzenia kulturalne przychodziła publiczność.
- Kulturalny Networking nie był animowany, to nie ma być kolejny panel dyskusyjny. W rozluźnionej atmosferze każdy rozmawia z kim chce, na dowolny temat - tłumaczy Pakuła. - Niektórzy zastanawiają się: czy nie można się po prostu spotkać w knajpie? W Meskalinie spotykam ludzi związanych z teatrem, w Kisielicach z Uniwersytetem Artystycznym, ale w żadnym z nich nie spotkałem dyrektora Kaźmierczaka.
Dyrektor wydziału kultury Robert Kaźmierczak [na zdjęciu z Andrzejem Pakułą] podczas spotkania omawiał z animatorami kultury pomysł stworzenia inkubatora kultury na wzór szczecińskiego: NGO-sy mogą tam zdobyć poradę księgowo-prawną, zorganizować warsztaty, wypożyczyć rzutnik. Szukał też organizacji, która gotowa byłaby przyłączyć się do badań na temat współpracy w kulturze.
Kolejny Networking w kwietniu.