Artykuły

Portret artysty o czterech twarzach

Geniusz wymyka się jedno­znacznym ocenom. Ma tożsamość Światowida. Czy to przypadek, że w cztery twarze, ni­czym słowiańskiego boga, zaopatrzył kanadyjski dramaturg David Young bohatera swej sztuki - genialnego, o światowej sławie pianistę z Kanady Glenna Goulda (1932-1982)?

Nie wiem. Za to wiem, że powstał intrygujący wielokrotny portret silnej, acz przecież w jakimś sensie dziwacz­nej, osobowości. Osobowości, która skutecznie przykuwa uwagę widza. I prowokuje do pytań. O potrzebę nie­zwykłości, tolerancję inności, cenę wrażliwości, granice prywatności. O misję artysty, niespełnioną potrzebę akceptacji dla tego, co się robi i wypły­wającą stąd wielką samotność. O sens ekstazy i cierpienia, jakie niesie twór­czość. O sens życia w końcu. "Glenna" przywiózł z Kanady i przygotował w Teatrze Śląskim w Ka­towicach Tadeusz Bradecki. To do­brze, że właśnie reżyser tej miary co on, wystawia w Polsce po raz pierwszy "Glenna". Sztuka ta bez wątpienia wymaga mistrzowskiej ręki. Ze wzglę­du na niezwykle trudną do wygrania formę. Przypomina trochę strukturę dramatów Bogusława Schaeffera bez­pośrednio z muzyki, z jej prawideł czerpiących siłę oddziaływania. Jest jak one polifoniczna. A przy tym głęb­sza, bo daleka od Schaefferowskiej, często pustej, błazenady, choć niepozbawiona przecież humorystycznych akcentów. Rozpisana na cztery głosy. Marcin Szaforz - Młody Geniusz, Andrzej Dopierała - Wirtuoz, Jerzy Głybin - Perfekcjonista i Wojciech Górniak - Purytanin jak cztery glosy w fudze tworzą portret Goulda o twa­rzach z różnych okresów życia artysty, wchodzą też w role osób, z którymi się stykał, poprzez które był charaktery­zowany. W ten sposób portret artysty o czterech twarzach zwielokrotnia się, staje się bogatszy, ale i jeszcze bardziej niejednoznaczny, migotliwy. Osią opo­wieści o życiu i osobowości twórczej Goulda są "Wariacje Goldbergowskie" Bacha - utwór, którego niezwykle po­rywającym nagraniem rozpoczął on swą światową karierę i do którego już u schyłku życia powrócił raz jeszcze. Dramat Younga wykorzystuje jego bu­dowę, składa się z otwierającej i zamy­kającej sztukę arii - tematu i 30 waria­cji - scenek. Pewnej ręki reżysera i sprawnego, całkowicie jej podporząd­kowanego aktorstwa wymaga więc przede wszystkim dlatego, że tak jak w utworze Bacha, w "Glennie" nie­ustannym zmianom podlega nie tyl­ko melodia tematu, lecz także po­szczególne głosy. Konstrukcja naśla­dującej "Wariacje Goldbergowskie" sztuki opiera się na wirtuozerskiej gradacji środków technicznych i zmien­nym tempie, które wyznaczają cel nadrzędny, jaką jest jedność-harmonia-struktura - ten sam, któremu Glenn Gould, geniusz, dziwak i sa­motnik, podporządkował swe życie. Z radością stwierdzam, że twórcom ka­towickiej realizacji "Glenna" w dużej mierze udało się sprostać tym niezwy­kle trudnym wymaganiom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji