Piskorz - kinder, który był ciachem
Wesoło było w krakowskim Klubie Aktora Loża podczas wernisażu wystawy fotograficznej, która 60 kadrami przywołuje mijające 45 lat scenicznej i filmowej kariery Leszka Piskorza.
Wpisany w nią jest głównie Stary Teatr, zatem dominują zdjęcia z jego scen. Laudację na cześć jubilata wygłaszał prof. Józef Opalski, który z jubilatem zna się od dziecka.
- Szliśmy razem do Pierwszej Komunii - mówił profesor. - W pierwszej parze za rączki - dodał Piskorz. - Razem uczyliśmy się też grać na akordeonie, a w liceum miałem za kolegów Leszka i Tadka Huka, i bardzo byli nerwowi, ponieważ ja byłem lepszym aktorem i moje kreacje przyćmiły kompletnie kolegów... - kontynuował Opalski. - To miała być laudacja dla Leszka - upominał go Jerzy Fedorowicz.
Sam zapowiedział, że musi pokazać studentom zdjęcie ich ulubionego prof. Piskorza z dawnych lat, gdy obaj dorabiali, śpiewając w klubach studenckich. - Niech zobaczą, jakie to było ciacho - żartował.
Okazało się też, że w tym samym liceum, niegdyś I LO im. Wyspiańskiego, później VIII, uczyła się i wiceprezydent Krakowa Magdalena Sroka, która złożyła laureatowi gratulacje od prof. Jacka Majchrowskiego.
Był i ton poważny, kiedy Józef Opalski przypomniał debiut Leszka Piskorza w "Śnie nocy letniej" Swinarskiego, i role u Wajdy, Jarockiego, Zanussiego, Kutza, Bradeckiego, Lupy, Grabowskiego. Szczególne miejsce w artystycznym życiu Piskorza zajmuje "Pamiętnik wariata" Gogola z 1985 r., zagrany ponad 500 razy w "Starym" i ponad tysiąc razy w Polsce oraz poza nią.
Przywołał też Opalski autobiografię aktora "Ja, Kinder z Grzegórzek", by spuentować: - Pomimo wszystkich ról, nagród Leszek Piskorz wciąż pozostał kindrem, agarem i za to go kochamy. Leszku, następnych 45 lat w takiej formie! A potem zaśpiewali studenci, były toasty i wspomnienia...