Będzie zawiadomienie do prokuratury w sprawie widowiska na Rynku
Spektakl plenerowy "Neomonachomachia" Teatru KTO wystawiony w sobotę w ramach Nocy Poezji na Rynku Głównym wzbudził sprzeciw prawicowych radnych.
Krakowscy radni PiS zawiadomią prokuraturę w sprawie sobotniego przedstawienia "Neomonachomachia", wystawionego w ramach Nocy Poezji przez teatr KTO na Rynku Głównym - poinformowało Radio Kraków.
"Neomonachomachia" to widowisko plenerowe inspirowane dziełem Ignacego Krasickiego na podstawie scenariusza Bronisława Maja. Spektakl w wykonaniu krakowskiego teatru KTO będący parafrazą racjonalistycznej satyry na współczesne życie polityczne, religijne i obyczajowe był głównym punktem sobotniej Nocy Poezji.
Dziękuję za eurosocjalizm
Przedstawienie nie spodobało się kilkudziesięcioosobowej grupie osób o prawicowych przekonaniach, która próbowała zakłócić przedstawienie. Już po 20 minutach zaczęła gwizdać, pod koniec widowiska też skandować. - Precz z komuną! Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę - krzyczał młody człowiek z biało-czerwoną opaską i bluzie z orłem na piersiach. - Dziękuję za eurosocjalizm!
- Co wy tu pokazujecie dzieciom i młodzieży?! Jak wy je wychowujecie! To takie płaskie - krzyczała młoda kobieta w stronę aktorów. Protestującym nie udało się przerwać spektaklu. Aktorzy nie zareagowali na okrzyki prawicowych widzów.
Widowisko nie spodobało się też prawicowym radnym. Radny PiS Ryszard Kapuściński na stronie Klubów Gazety Polskiej nazwał go "niebywałym skandalem". Swój wpis opatrzył znamiennym tytułem "Horrendum na Rynku w Krakowie". "Niestety, reżyser Jerzy Zoń i scenarzysta Bronisław Maj stworzyli wyjątkowo nędzne widowisko, w którym za główny cel postawili sobie zhańbienie i sprofanowanie wszystkiego co dla Polaka jest święte, w tym pieśni religijnych i patriotycznych. (...) Zapewne chodziło o obrzydzenie zbliżających się wyborów, które traktowane są jako zamach na dotychczasowe status quo" - napisał radny Kapuściński.
Śmialiśmy się z przywar
- Żadnych takich ataków nie było. Ci, co piszą takie rzeczy, nie byli chyba na spektaklu - mówi Jerzy Zoń, reżyser przedstawienia. - Śmialiśmy się z przywar takich jak chęć posiadania władzy, pieniędzy a nie z konkretnych ludzi czy religii. Jeden z internautów, komentując te gwizdy podczas przedstawienia, napisał, że protestowali ludzie, którzy nie mają poglądów, ale objawy. Nic dodać, nic ująć.