Spędził 40 lat na scenie i wciąż czeka na nowe role. Teatr daje mu siłę witalną
W młodości był dość niespokojnym duchem, głodnym przygód i nowych wyzwań. Po ukończeniu podstawówki z rodzinnego miasta wyjechał na drugi koniec Polski, bo zamarzyła mu się szkoła plastyczna. Szczęśliwie ją ukończył. Został technikiem - plastykiem ceramikiem ale w jego głowie już kiełkowała myśl o aktorstwie. Swą obecność na deskach teatralnych zaznaczał od 1975 roku. I ani się obejrzał, a stuknęło mu 40 lat pracy scenicznej. Sam jubilat przyznaje, że aż trudno mu w to uwierzyć.
- Od najmłodszych lat startowałem w konkursach recytatorskich, zdobywałem laury, nie wiedząc jeszcze, że wykluje się z tego profesjonalne aktorstwo - mówi.
Pojechał więc na egzamin wstępny do warszawskiej szkoły aktorskiej, który przeszedł z sukcesem i został studentem. Był podopiecznym mistrza Tadeusza Łomnickiego. Po roku znalazł się w Trójmieście a tam, jako młodego człowieka wielu talentów, życzliwi skierowali na przesłuchanie do Państwowego Studium Wokalno - Aktorskiego Danuty Baduszkowej. Zafascynował go taniec, ruch i sztuka wokalna. Uczył się od najlepszych, m.in. od Henryka Bisty, Urszuli Mordzewskiej, Alego Bunscha Ryszarda Ronczewskiego. Zgłębiał tajniki sztuki aktorskiej i wokalnej. Jak nietrudno zgadnąć, studium ukończył śpiewająco. I tak narodził się Jacek Jackowicz, aktor i wokalista.
Swą obecność na deskach teatralnych zaznaczał od 1975 roku. I ani się obejrzał, a stuknęło mu 40 lat pracy scenicznej. Sam jubilat przyznaje, że aż trudno mu w to uwierzyć.
- Szalenie szybko ta 40- tka przebiegła. Ten czas upłynął tak, jakby ktoś z bicza strzelił. Czuję, jakby to była zaledwie sekunda z mojego życia. Może dlatego, że żyję "do przodu" zamiast przeszłością. Ciągle chłonę nowe rzeczy, bo już taki jestem - zachłanny na życie. Podejmuję nowe wyzwania i do wszystkiego podchodzę z entuzjazmem - przyznaje Jacek Jackowicz.
W minionym 40-leciu zaistniał w wielu teatrach. Będąc już aktorem od kilku lat, zapragnął zostać artystą operetkowym. Aktor zmierzył się z teatrem muzycznym. W egzaminach partnerowała mu Grażyna Brodzińska koleżanka z "Baduszkowej", wówczas już okrzykniętą gwiazdą operetki. Wciąż poszukiwał nowych sposobów samorealizacji. A trzeba przyznać, że w jego artystycznym życiorysie tych wyzwań było mnóstwo.
Aktor grał w teatrach między innymi w Gdyni, Koszalinie, Legnicy, Zielonej Górze, Wałbrzychu, Warszawie oraz w Łodzi.
- Każdy z tych teatrów zaważył na swój sposób na moim aktorskim dojrzewaniu. Bardzo ważne były 4 lata spędzone w teatrze w Legnicy pod dyrekcją Janusza Sykutery, znanego m.in. z ról filmowych a następnie dyrektora i reżysera Józefa Jasielskiego. Zagrałem tam sporo ważnych ról, m.in. Banka w "Makbecie", Albina w "Ślubach Panieńskich"czy Sganarela w Don Juanie. Potem przeniosłem się do Krystyny Meissner do teatru w Zielonej Górze. To był szczególny dla mnie czas. Grałem dużo, bo ze sztuki wchodziło się w sztukę, występowałem na estradzie, a także realizowałem się jako plastyk. Wówczas miałem mnóstwo zadań, artystycznych ale rzucałem się na nie z impetem. Do Zielonej Góry wracałem kilkakrotnie -przypomina Jacek Jackowicz. Jakby tego było mało, artysta zaliczył także epizod z dyrektorowania. Jak sam mówi, uśmiechając się nieco filuternie, przez pewien czas był jednym z dyrektorów miejskiego domu kultury w pewnym mieście podwarszawskim.
W 1992 przyjechał do Kalisza. Zasilił zespół aktorski Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego. Na tej scenie trwa już 23 lata.
- Chciałbym, aby to był mój "port" docelowy. A kiedyś wydawało mi się, że to będzie niemożliwe, że przyjechałem tu tylko na chwilę. Do Kalisza zaprosił mnie Zbigniew Lesień proponując udział w spektaklu "Tylko we Lwowie" - wspomina Jackowicz.
Aktor przyjeżdżał z plecakiem ze swego domu pod Warszawą. I tak kursował pomiędzy dwoma miastami przez parę ładnych lat. W Kaliszu pomieszkiwał w domu aktora na ul. Szklarskiej. Aż wreszcie osiadł na stałe.
- Pomyślałem sobie, przecież ja jestem kaliszaninem. Wszystko łączy mnie z moim miastem. Tu jest moja widownia, mój świat, który organizowałem sobie przez te lata. W końcu powiedziałem sobie-przestań się oszukiwać i udawać, że jesteś skądinąd. Przecięż tu jest twoje miejsce.... Zameldowałem się na stałe. I jestem. Kocham mój Kalisz na dobre i złe. Kocham mój teatr. Obserwuję życie miasta, nie tylko artystyczne. Jestem współorganizatorem wielu przedsięwzięć, m. in. Święta ulicy Niecałej. Cieszę się, że miasto się rozwija, pięknieje, rośnie -wyznaje jubilat.
Na kaliskiej scenie Jackowicz realizował swe aktorskie kreacje współpracując z wieloma wybitnymi reżyserami, m.in. Mają Kleczewską, Weroniką Szczawińską, Jackiem Bunschem, Pawłem Passinim i Andrzejem Dziukiem. Zdobywał nagrody aktorskie m. in na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych i zwyciężał w plebiscytach publiczności. Jest m. in. laureatem Złotej Iglicy Wrocławskiej.
-Każda rola to jest duże wyzwanie. Ważne jest to, aby nie bazować na rutynie, tylko odkrywać w sobie nowe pokłady możliwości. To jest zawód, który nigdy nie daje spokoju i nie powinien- dodaje aktor.
W Bogusławskim Jackowicz doświadczył różnych wizji i stylów kierowania teatrem oraz zespołem artystycznym, jakie realizowało kilku dyrektorów: Zbigniew Lesień, Jan Nowara, Jan Buchwald, Robert Czechowski, Igor Michalski i obecnie Magda Grudzińska.
- Czas Jana Buchwalda to ogromnie dużo spektakli, nawet ponad 30 w miesiącu. Oj, grało się wtedy, grało! Okolicznością sprzyjającą budżetowi teatru było to, że przez pewien czas nasze honoraria nie były uzusowione. Artystycznie było cudownie, finansowo dla nas aktorów - także. A co z przyszłą emeryturą? No cóż...- dodaje aktor z kwaśnym uśmiechem.
Jackowicz uważa, że każdy z dyrektorów wniósł do życia teatru i jego relacji ze środowiskiem coś nowego. Ostatnio podoba mu się wizja Magdy Grudzińskiej. Wizja teatru otwartego na środowisko i eksperymentującego. Z entuzjazmem mówi o powstaniu Dyskusyjnego Klubu Teatralnego. Cieszy go to, że ceny biletów i karnetów na Kaliskie Spotkania Teatralne przestały być astronomiczne. Sztuka najwyższych lotów stała się bardziej dostępna.
Jego aktywność nie kończy się na teatrze. Jackowicz współpracuje z radiem i tv, studiami nagrań, Filharmonią Kaliską i innymi filharmoniami w kraju jako aktor, wokalista i prowadzący koncerty.
Artysta nie zamierza zwolnic tempa, bo czuje się bardzo młodo, mimo że wkroczył w wiek dojrzały. Grono jego przyjaciół to ludzie młodzi. Oni dają mu napęd.
W natłoku zajęć aktorskich i innych znajduje jeszcze czas na swoje hobby. Uprawia i dopieszcza ogród, dba o ukwiecony balkon. Nie rezygnuje ze sportów ani z podróżowania po świecie. Z potrzeby serca, kierując się empatią, pomaga też ludziom w potrzebie. Nigdy dla rozgłosu.
***
Na dorobek artystyczny Ja cka Jackowicza złożyły się m.in. role:
Albin w "Ślubach Panieńskich" Fredry,
Jan w "Pierwszym dniu wolności" Kruczkowskiego, Piorunowicz w "Klubie Kawalerów" Bałuckiego, Sganarel w "Don Juanie" Moliera, Kardynał w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego
Jean Jack Bouton w "Zmowie świętoszków" Bułhakowa, Jan w "Zegarku" Szaniawskiego, Mężczyzna w "Powiedz, że jestem" Hanny Krall, Tartuffe w "Świętoszku" Moliera, Św.Piotr w "Farrago" Lidii Amejko, lim w "Szklanej Menażerii" Williamsa,
Kapitan w "Woyzeck'u"Buchnera, Szewc II w "Szewcach SJ.Witkie-wicza.
Ivan w spektaklu "Sztuka" YasminyRezy,.
Winston w "Wyspie,,Fougard"a Niejaki Stroncyłow w "Ludzie i anioły" Szenderowicza, Profesor Pimko w musicalu "Ferdydurke"Gombrowicza, Plaga w "Klęskach w dziejach miasta" Winston w "Wyspie" Athola Fugarda i wiele innych.