Drzewo
Kim jest Jaroslav Langer? W warszawskim środowisku literacko-teatralnym jest to postać znana i lubiana. Dramaturg, publicysta, tłumacz związany jest z Polską licznymi węzłami. Ma on na swoim koncie - drobiazg! - około 30 pozycji naszej dramaturgii przełożonych na język czeski. Od Fredry poprzez Zapolską, Szaniawskiego aż do Broszkiewicza i Mrożka. Langer doskonale zna Polskę jako dwudziestojednoletni student prawa uciekł w 1939 roku z okupowanej przez hitlerowców Czechosłowacji do Polski i tu spędził całą wojnę. Ożenił się z Polką, po wyzwoleniu powrócił do swego kraju a z Polską nadal utrzymuje żywe kontakty. Langer to człowiek o niemałej fantazji. Wyliczając zawody, jakimi się w życiu parał dochodzi do liczby dwudziestu; był między innymi monterem urządzeń chłodniczych, kierownikiem literackim teatru, reżyserem. Ostatnio od ponad roku pełni funkcję doradcy dramaturgicznego przy Burgtheater w Wiedniu. Niedawno odbyła się w Warszawie światowa prapremiera sztuki Langera "Drzewo". Wystawił ją Teatr Dramatyczny w Sali Prób, reżyserował Lech Wojciechowski. Langer tak pisze o "Drzewie": "Nie jest to sztuka ani o wolności, ani o dyktaturze. Nie jest obrachunkiem z kultem jednostki, nie jest polemiką ideologiczną z dogmatyzmem, nie jest obrazem metaforycznym wstrząsów, które przeżywaliśmy lub przeżywamy. Tym wszystkim nie jest, chociaż z tego niewątpliwie wyrasta i to wszystko znajduje w sztuce swoje odbicie". Autor nie bez kozery tak się tłumaczy. Akcja "Drzewa" wygląda bowiem następująco: samotnie w górach mieszka dwóch braci, wybitny matematyk, przykuty paraliżem do fotela i jego mniej utalentowany brat. Pomaga im w gospodarstwie młoda, śliczna dziewczyna. Pewnego dnia pojawia się w tym domu przybysz,człowiek maniacko pragnący uszczęśliwiać wszystkich dookoła. Pisze nawet na ten temat pracę. Ludzie nie są szczęśliwi, nie potrafią bowiem uwolnić się od tego wszystkiego co ogranicza ich możliwości osiągnięcia szczęścia. Stephard zdobywa zaufanie matematyka Alberta i namawia go do reform. Na pierwszy ogień idzie wielkie i piękne drzewo rosnące obok domu. Jest nie tylko piękne, pieniądze uzyskane ze sprzedaży jego owoców są jedynym dochodem mieszkańców domu. Ale drzewo kładąc się wielkim cieniem na dom zabiera słońce i światło potrzebne choremu Albertowi. Stephard postanawia je ściąć. Jest ogromnie ofiarny, zręcznymi sofizmatami wykazuje sensowność takiej decyzji i zabiera się do dzieła przy współudziale mieszkańców. Dezorganizuje im życie, uniemożliwia pracę matematykowi, a kiedy chcą się wycofać, pozostawić drzewo w spokoju, Stephard terroryzuje ich bronią i wbrew oporowi postanawia sprawę doprowadzić do końca. On wie lepiej czego trzeba mieszkańcom domu. Działa w imię ich dobra, trzymając w ręku nabitą fuzję. W końcu dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności udaje się wyrzucić nieszczęsnego dobroczyńcę ludzkości. Streszczenie jest pobieżne, ale nawet z tego widać, że nie o rodzajową historyjkę chodziło autorowi. Ten Stephard na siłę uszczęśliwiający ludzi, którzy mu zaufali, nie chcący się wycofać, mimo iż jego akcje przynoszą efekty akurat odwrotne od deklarowanych - skądś już to znamy. Takich odwołań się do spraw mających odpowiedniki w przeszłości jest w tej sztuce sporo. Wydaje się jednak, że są one zbyt dosłowne, za bardzo dopowiedziane do końca. Langer, w trosce o to, by jego intencje wyraźnie dotarły do widza stawia zbyt wiele kropek nad "i". Reżyser spektaklu, Lech Wojciechowski, nie bardzo pomógł autorowi. Nie stuszował jaskrawości tekstu, chociaż można było to zrobić. Mimo to przedstawienie ogląda się z zainteresowaniem. Mieczysław Milecki jest doskonały w roli Alberta, daje tej postaci głębię i siłę przekonania. Dobrze wypadł Jarosław Skulski jako brat Alberta - Jan. Janina Traczykówna, Ania, uwiedziona przy okazji przez przybysza, stworzyła pełnokrwisia interesująca posłać. Najtrudniejsze zadanie miał Zygmunt Kęstowicz - Stephard. Stephard jest nie tyle człowiekiem z krwi i kości, co nosicielem pewnych tez, egzemplifikacją postaw. Kęstowicz - Stephard. Stephard jest kie zakreślił mu autor, starał się pokazać rozwój Stepharda od sympatycznego maniactwa po stosowanie terroru. Chłopca ze wsi położonej u stóp góry, który kochając się w Ani zdobył niedostępne zimą zbocze i uratował z opresji mieszkańców domu - gra Jerzy Karaszkiewicz.