Artykuły

Ucieczka z teatru lalek

Dziś w częstochowskim teatrze odbędzie się pre­miera sztuki Bestia i Piękna Stanisława Grochowiaka. Spektakl reży­seruje Jarosław Kilian, au­torem scenografii jest Adam Kilian, muzykę na­pisał Adam Kurylewicz, a choreografię opracował Jacek Tomasik. Z Jarosła­wem Kilianem rozmawiał Tadeusz Piersiak.

Tadeusz Piersiak: Teatr przenoszony jest w pańskiej rodzinie chyba w ge­nach. Zaczęło się od babci?

Jarosław Kilian: Babcia była krytykiem sztuki. Podczas przymusowej emigracji do Kazachstanu zor­ganizowała tam teatr dla dzie­ci. Później po powrocie do Pol­ski otworzyła pierwszy profe­sjonalny teatr lalkowy „Nie­bieskie Migdały”. Moja mama jest aktorką sceny lalkowej, a ojciec — Adam Kilian jest sce­nografem.

Mimo lalkowych tradycji pan jednak odszedł od lalek.

Teatr lalkowy nie pociąga mnie jako reżysera, choć go lu­bię. Szczególnie imponuje mi spolegliwość lalek jako aktorów — ich nieograniczona bezcielesność, uwolnienie od prawa ciążenia.

Przyglądając się próbie Pięknej i Bestii odniosłem wrażenie, że teatr lalek jednak jest w panu, a jego elementy przeniósł pan do przedstawie­nia.

Bardzo słuszne spostrze­żenie. Korzystam z metafory, skrótu teatralnego właściwego scenie lalkowej. Tak choćby gra płachta materiału, która zamienia się to w okręt, to w wielbłąda czy pustynię.

Czy wpisanie aktora w przestrzeń sceniczną nie ma też tego rodzaju znamion?

Wołałbym jednak, żeby to osobowość autora i prawda kreowanej przez niego postaci była zawsze na pierwszym pla­nie. Wpisanie w przestrzeń, ulalkowienie aktora stanowi zabieg inscenizacyjny, przez który trzeba się przebić z pra­wdą człowieka. Zabieg ten ma być trampoliną, od której trze­ba się odbić.

Czy nie boi się pan współpracy z osobowością i wy­obraźnią plastyczną tak silną, jak pański ojciec, Adam Kilian?

Nie boję się — choć współpraca zwiększa wzajem­ne wymagania. Przy czym o wiele łatwiej jest nam się porozumieć — decyduje o tym wspólnota gustów, zaintereso­wań i chyba wyobraźni.

Bestia i Piękna w Często­chowie pojawia się w momen­cie, gdy wciąż w pamięci mamy film Disneya Piękna i Bestia. Czy to dobrze, czy źle dla spe­ktaklu?

Sądzę, że Disney może tyl­ko pomóc spektaklowi. Na pewno mu nie przeszkadza. Grochowiak dał Bestii i Pięknej podtytuł „baśń raz jeszcze opowiedziana” i opowiada odwieczny mit: Minotaura King-Konga, historię miłości. Jest to opowieść bardzo teatralna, proponuje więc zupełnie odmienną wyobraźnię.

Na koniec sakramentalne pytania: na ile udało się panu zrealizować swoje twórcze zamierzenia i jak pracowało się z częstochowskim zespołem?

Z zespołem pracuje mi się bardzo dobrze. Natomiast nigdy nie podejmuję się oceny realizacji — nawet dla siebie — zanim nie przyjdzie publiczność. To jest pierwszy i ostateczny sprawdzian; siadam wśród widzów i albo nudzę się, albo bawię z nimi. Proszę tego nie brać za kokieterię, nawet po generalnej próbie nie wiemy do jakich doszliśmy rezul­tatów.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji