Artykuły

Dziewczynki rozrabiają

"Dziewczynki" Weroniki Murek w reż. Małgorzaty Wdowik w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Aleksandra Majewska w Teatrze dla Was.

"Pytanie, które każda z was sobie czasami zadaje. Czy wypada chować męża w butach krótkich i wełnianej czapce? Odpowiadam: zależy od butów i zależy od czapki." - to smakowity fragment znakomitego dramatu Weroniki Murek "Feinweinblein", za który dostała Gdyńską Nagrodę Dramatyczną w 2015 roku. W tym samym roku została nominowana do paszportów Polityki za książkę "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina". Jako fanka jej świeżego talentu, nie mogłam nie wybrać się na kolejny dramat jej autorstwa, czyli "Dziewczynki" w reżyserii Małgorzaty Wdowik w Teatrze Studio.

Tytuł nie jest podstępny, całe przedstawienie rzeczywiście poświęcone jest figurze dziewczynki - dziwnej hybrydzie dziecka i kobiety, w stanie zawieszenia pomiędzy niewinnym okresem dziecięcym, a dojrzałym okresem kobiecym. Ten etap życia był oczywiście inspirujący dla wielu twórców, wystarczy wspomnieć znanego wszystkim Nabokova i jego "Lolitę czy "Adę albo żar". Małgorzata Wdowik na scenę zaprasza pięć dziewczynek i jedną dorosłą kobietę (Ewelina Żak). Dziewczynki mierzą się ze swoimi własnymi stereotypami istot delikatnych, kruchych, stworzonych jakoby dla przyjemności innych - dziewczynki muszą ładnie wyglądać, recytować poezję, chodzić na balet, grać na skrzypcach i milczeć lub mówić po cichu. Wszystko to powoli prowadzi je do przepotwarzenia się z nimfy (larwy) w dorosłą kobietę. Ciało dorosłej kobiety to Ewelina Żak, którą dziewczynki wnoszą na scenę i którą poznają przez dotyk i zabawę (jej potencjał jako ciała dojrzałego, zderzającego się z wyobrażeniem dziewczynek o dorosłości mógł być zapewne lepiej wykorzystany).

Przez godzinę widz poznaje dziewczyński świat. Dziewczynki wiedzą, że są obserwowane, czasami nawet zwracają się bezpośrednio do widzów, prowokują ich do bicia braw, patrzą im w oczy. Nie ma tu miejsca na czwartą ścianę czy sceniczną iluzję, tu wszystko dzieje się naprawdę. Dziewczynki - buntując się przeciwko ramom, w które próbuje się je wtłoczyć - szaleją: skaczą i tańczą w rytm współczesnych utworów (choreografia Marta Ziółek). A jednak tak naprawdę mam wrażenie, że z pełnym wyrachowaniem pokazują widzom tylko to, co chcą pokazać i mówią o swoim świecie tyle, ile chcą powiedzieć. To ich sposób na zyskanie autonomii i bezbolesne wyrwanie się z absolutnej władzy dorosłych. Coś nam pokazują, ale coś innego zachowują dla siebie. A kiedy nie chcą już nic mówić i tańczyć, chowają się do namiotu-jaskini w kącie sceny. Głos narratora cały czas komentuje ich zachowania.

Dziewczynki są fajne i dziewczynki rozrabiają. Dziewczynki podbiły i zdominowały scenę Teatru Studio z sukcesem. Ten spektakl to z pewnością miły sposób na spędzenie niedzielnego popołudnia.

***

Aleksandra Majewska - doktorantka Instytutu Filologii Klasycznej UW i absolwentka Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych Uniwersytetu SWPS. Obecnie współpracuje również z gazetą Didaskalia oraz portalem e-teatr jako członek Nowej Siły Krytycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji