Uczelnie artystyczne do ministra Gowina: ,,Trzeba dostrzec naszą odmienność"
- Najdroższe uczelniane instytucje kultury powinny zostać objęte mecenatem państwa, a dotacja na działalność kulturalną powinna być inaczej dzielona. Ważne jest dostrzeżenie naszej odmienności - mówi Igor Duniewski, kanclerz Szkoły Filmowej w Łodzi.
19 i 20 września w Krakowie odbędzie się Narodowy Kongres Nauki, podczas którego Jarosław Gowin minister nauki i szkolnictwa wyższego przedstawi założenia nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Projekt ma poruszyć kwestie m.in. ustroju i sposobu zarządzania uczelniami w Polsce, ich umiędzynarodowienia i finansowania.
Rozmowa z Igorem Duniewskim, kanclerzem Szkoły Filmowej w Łodzi
Aleksandra Pucułek: Zgodnie z nowelizacją ustawy o szkolnictwie wyższym od stycznia 2017 zmieniły się zasady przyznawania dotacji szkołom wyższym. Wiele mówiło się o uniwersytetach medycznych, o politechnikach, a mało miejsca poświęcono uczelniom artystycznym. Co się zmieniło w Państwa przypadku?
Igor Duniewski: - Przy przyznawaniu dotacji uczelniom akademickim i artystycznym pod uwagę brane są te same wskaźniki, które różnią się tylko wielkością, np. mamy niższą wagę parametru umiędzynarodowienia czy składnika badawczego. W nowelizacji uwzględniono jednak nowy element: proporcję liczby studentów do wykładowców. W szkolnictwie akademickim wskaźnik ten wynosi 13, u nas - ze względu na charakter kształcenia - 5,5.
To dobre rozwiązanie?
- Uczelnie artystyczne to mała populacja - w Polsce jest 19 takich szkół - i w tej małej populacji są szkoły o zupełnie odmiennym charakterze. Wystarczy spojrzeć na Łódź: Akademia Sztuk Pięknych, gdzie, jak na szkołę artystyczną, spora liczba studentów przypada na nauczyciela akademickiego. Akademia Muzyczna, która studentów ma mało, bo trudno uczyć gry na instrumencie w kilkudziesięcioosobowej grupie. W tym wszystkim jeszcze nasza Szkoła Filmowa. W takiej sytuacji niełatwo zbudować algorytm korzystny dla wszystkich. Dla nas akurat ta liczba jest satysfakcjonująca, bo mamy zarówno kształcenie indywidualne, np. na reżyserii, gdzie na roku jest osiem osób, jak i kierunki bardziej akademickie tj. organizacja sztuki filmowej. Nie algorytm jest dla nas problemem.
A co?
- Uczelnie artystyczne oprócz pracy o charakterze dydaktycznym prowadzą ,,instytucje kultury". Przy łódzkiej Szkole Filmowej działa Teatr Studyjny, który praktycznie funkcjonuje jak teatr repertuarowy. Utrzymanie go kosztuje rocznie ok. 1,5 mln zł. Nasza szkoła prowadzi studia niestacjonarne w bardzo ograniczonym wymiarze, wykładowcy nie mają też możliwości pozyskiwania grantów na realizację projektów artystycznych, np. na spektakle. Co nam więc pozostaje? Wykorzystanie środków z dotacji ogólnej. Tylko te 31 mln zł, które dostajemy, powinno być przeznaczone na działalność dydaktyczną. To oznacza, że mniej mamy na remonty, wyposażenie, na wynagrodzenia dla pracowników. A Szkoła Filmowa w Łodzi ma dwie ,,instytucje kultury". Jeszcze większym obciążeniem finansowym jest Zakład Produkcji Filmów Szkolnych, czyli największa w Polsce wytwórnia filmowa. Rocznie jej prowadzenie kosztuje ok. 6 mln zł, ale ta instytucja jest niezbędna do utrzymania wysokiego poziomu kształcenia. Dla władz uczelni od zawsze najważniejsze było, aby jak najlepiej wykształcić studentów. Jednym z warunków jest zapewnienie im możliwości realizowania filmów w profesjonalnych warunkach. Tworzymy 200-300 filmów rocznie. Zazwyczaj to etiudy, choć produkujemy też jeden pełnometrażowy, filmowy dyplom aktorski. Jeśli zliczyć czas trwania naszych produkcji, każdego roku powstaje równowartość 12 filmów pełnometrażowych. A jeszcze dochodzą wydatki związane z wysyłaniem filmów na festiwale międzynarodowe. Rocznie prezentujemy się na ponad 250 takich wydarzeniach i co roku nasi studenci przywożą kilkadziesiąt nagród.
Czy są jakieś dodatkowe źródła utrzymania tych instytucji?
- Na sprzedaży filmów zarabiamy maksymalnie 100 tys. zł, w końcu nie tworzymy komedii romantycznych, czy seriali tylko kino artystyczne. Oprócz tego na produkcję filmową z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dostajemy 1,8 mln zł. Jest jeszcze dotacja na działalność kulturalną wynikająca z ustawy. Dotyczy wszystkich uczelni branżowych, np. szkoły wojskowe dostają dodatkowe środki na zadania związane z obroną narodową, a Szkoła Filmowa - na działalność kulturalną. W naszym wypadku jest to 760 tys. zł rocznie. Wciąż brakuje nam więc na wytwórnię filmową ponad 3 mln zł, a co z teatrem?
Co należałoby więc zmienić?
- Przede wszystkim dotacja na działalność kulturalną powinna być inaczej dzielona. Teraz zależy od liczby studentów, a w rzeczywistości najdroższe w utrzymaniu są instytucje kultury prowadzone przez uczelnie, które mają najmniejsze grono słuchaczy. Nakręcenie filmu czy przygotowanie koncertu generuje większe koszty niż przedstawienie prac w galerii sztuki. Dlatego optymalna, moim zdaniem, byłaby forma konkursowa: my proponujemy daną działalność i na tej podstawie grono eksperckie przyznawałoby uczelni dotacje. Najdroższe uczelniane instytucje kultury powinny zostać objęte mecenatem państwa. Mamy nadzieję, że te kwestie w nowej ustawie, której założenia poznamy na Narodowym Kongresie Kultury, zostaną poruszone.
Czego jeszcze oczekujecie po Narodowym Kongresie Kultury?
- Ważne jest dostrzeżenie naszej odmienności. Wiele rozwiązań zapisanych w ustawie prawo o szkolnictwie wyższym ma teraz adnotacje ,,nie dotyczy uczelni artystycznych", bo dla nas byłyby one niewykonalne. Konferencja Rektorów Uczelni Artystycznych zgłaszała MNiSW prośby o utrzymanie takich zasad, ale efekty poznamy w Krakowie. Minister deklarował, że projekt nowej ustawy będzie jeszcze poddany konsultacjom, więc mamy nadzieję, że będziemy mieć wpływ na jej ostateczny kształt.