Lubaszenko: wiarygodne szaleństwo
20 października, o godz. 16.30 i 19. w auli WP-A UAM w Kaliszu zobaczymy spektakl "Ludzie inteligentni". Rozmawiamy z jego twórcą, uznanym aktorem i reżyserem Olafem Lubaszenką.
Czym jest dla pana teatr? Wyzwaniem, innym rodzajem doświadczenia, czy może odskocznią od filmu?
- Kiedyś to była odskocznia, bo grałem bardzo rzadko i traktowałem teatr jako coś wyjątkowego. Dziś to już jednak jedno z moich podstawowych zajęć. Poświęcam scenie dużo czasu i robię to z dużą radością. Nazywam teatr przestrzenią wolności. W wielu aspektach m.in. ekonomicznym, bo przy wielomilionowych filmowych czy serialowych budżetach pojawia się presja z wielu stron. Oczywiście w teatrze jakość jest wartością kluczową, ale pracuje się z większym spokojem i komfortem. Po drugie bardzo cenny jest kontakt z publicznością, jest ona uczestnikiem przedstawienia. Na scenie wyczuwamy jej reakcje. To przepływ energii, którego nie spotkamy nigdzie indziej, bo film czy serial jest dziełem zamkniętym.
"Ludzie inteligentni" w pana reżyserii reklamowani są jako życiowa komedia. Czym przyciągają widza?
- To komedia oparta głównie na psychologii ludzi dojrzałych, 40-latków. Porusza kwestię związku, lojalności, szczerości i budowania wzajemnych relacji. Dotyczy to każdego związku, niezależnie od wieku. Komizm w "Ludziach inteligentnych" wynika z pewnych nieporozumień, które można nazwać intelektualnymi oraz emocjonalnych. W mniejszym stopniu jest to komedia sytuacyjna. Staram się widza nie oszałamiać efektami scenicznymi, ruchem, gonitwami, tylko skupić się na aktorach, na ich przeżyciach i na tym, jak się zmieniają. Niezależnie od tego, jaki gatunek bym robił, ważne jest dla mnie, aby postaci były wiarygodne, nawet jeśli czasem zachowują się w szalony sposób. Nawet to szaleństwo ma być wiarygodne psychologicznie.
Nie jest tajemnicą, że zmagał się pan z depresją. Czy pomogła panu praca ze sceną? Co mógłby pan poradzić osobom, które dotknęła ta choroba?
- Na pewno pomaga wszelkiego typu aktywność. Każdy przypadek depresji jest bardzo indywidualny, różne są jej przyczyny i przebieg. Jedna uniwersalna rada, jaka mi się nasuwa, to szybko reagować. Jeśli nasze przygnębienie i brak chęci do życia trwa zbyt długo, nie ma się co wahać i udać się do lekarza, najpierw do rodzinnego. A gdy istnieje taka potrzeba, nie można się także bać środków farmakologicznych.
Jakie są pana najbliższe plany zawodowe. Gdzie będziemy mogli pana ujrzeć?
- Zapraszam do kin na "Miłość jest wszystkim" w reżyserii Michała Kwiecińskiego z bardzo dobrą i liczną obsadą. To komedia świąteczna, która ujrzeć będzie można pod koniec listopada. Gram tam świętego Mikołaja, ale raczej nie takiego klasycznego. Liczę, że film chwyci publiczność za serce i trochę rozbawi widzów.
Czego można panu życzyć?
- Tego, czego życzę wszystkim dobrym ludziom, czyli zdrowia, radości i harmonii w życiu. A także miłości, bo ona jest wszystkim.
**
Spektakl z gwiazdami O. Lubaszenki będzie można obejrzeć na WP-A UAM. Organizatorem jest Agencja Artystyczna Muza