Belfer o braku autorytetów
Słynny "Belfer" w wykonaniu Wojciecha Pszoniaka - w piątek na deskach Chorzowskiego Centrum Kultury.
Nie każdego stać na stworzenie monodramu, bo to jest szalenie trudna forma teatru. Nie ma partnerów, z którymi można na scenie dzielić trud i odpowiedzialność, żeby przez godzinę skupić na sobie uwagę publiczności. Najczęściej biorą się do niego ludzie z dużym dorobkiem scenicznym, doświadczeni w tej pracy.
Wojciech Pszoniak, jeden z najsłynniejszych polskich aktorów, po monodram sięgnął dopiero w 2004 roku. Wybrał sztukę "Belfer" belgijskiego pisarza Jean-Pierre'a Dopagne, bo opowiada on o jednym z najpoważniejszych problemów współczesnego świata - zaniku autorytetów. Ten spektakl to poruszające wyznanie nauczyciela literatury - idealisty, któremu przyszło codziennie zmagać się z trudną młodzieżą. Praca, którą podjął w poczuciu misji, zamienia się w grę nerwów, niemal w szkołę przetrwania. Jego poetycka natura musi zmierzyć się z zachowaniem młodzieży ogołoconej z jakichkolwiek wzorców do naśladowania.
Sztuka, tak jak kiedyś "Lekcja" Eugene'a Ionesco - w groteskowy sposób wyciąga konsekwencje z agresji, jaka może powstać w relacjach między nauczycielem i uczniami. W jednym z wywiadów Pszoniak tak mówił o "Belfrze": "Ta sztuka jest doskonałą okazją do rozmowy o naszej współczesności, o relacjach między młodymi ludźmi a nauczycielami. Prezentuje ciekawe spojrzenie na wiele istotnych problemów, z którymi nie zawsze potrafimy sobie poradzić. Z punktu widzenia nauczyciela stawia wiele pytań (...). A zaczyna się wszystko bardzo niewinnie...".
"Belfra" wyreżyserował Michał Kwieciński. Dzisiaj to już klasyk. Spektakl warto zobaczyć z racji i aktorstwa i tematyki. Początek o godz. 19, bilety: 36 zł.
Wojciech Pszoniak, choć z urodzenia (1942 r.) Lwowiak, po wojnie przeprowadził się z rodzicami do Gliwic. W latach 60. w Studenckim Teatrze "Gliwice" artysta stawiał pierwsze kroki na scenie. Na próbach pojawiał się sam Tadeusz Różewicz, również mieszkający w Gliwicach. Naukę aktorstwa kontynuował w krakowskiej szkole teatralnej. Potem trafił do Starego Teatru, gdzie miał m.in. okazję pracować z Konradem Swinarskim.
Kolejnym ważnym punktem w karierze aktora było spotkanie z Andrzejem Wajdą. Zagrał znaczące role w jego filmach. Za rolę w "Ziemi obiecanej" dostał nagrodę na festiwalu w Gdyni, natomiast udział w "Dantonie" przyniósł mu nagrodę na World Film Festivalu w Montrealu. Po "Ziemi obiecanej" otrzymał propozycję występu w prestiżowym teatrze w Nanterre pod Paryżem. Od tego czasu gra z powodzeniem na deskach teatrów francuskich.