Artykuły

Lublin to teatralne miasto

Z pewnością nie obejrzę stu spektakli Karnawału Teatralnego w Centrum Kultury, o którym "Wyborcza" pisała w zeszłym tygodniu. Nie zmienia to jednak faktu, że pomysł jest znakomity - pisze Małgorzata Bielecka-Hołda w Gazecie Wyborczej - Lublin.

A próba powrotu do tradycji teatralnych Lublina, nawet jeśli odrobinę naciągana - no bo prawdziwa tradycja tworzy się sama, spontanicznie, a powrót do niej na trzy cztery udaje się niezmiernie rzadko - z całą pewnością jest krokiem w dobrym kierunku.

Chwała za to Rafałowi Kozińskiemu, od paru miesięcy dyrektorowi artystycznemu Centrum Kultury, pomysłodawcy tego karnawału.

Żyję już tak długo, że to wszystko rodziło się na moich oczach. W latach 70. ubiegłego wieku Chatka Żaka była miejscem żywym, z tłumami studentów okupujących kawiarnię, szturmujących wejście do sali widowiskowej w dniach, kiedy działał Dyskusyjny Klub Filmowy i to samo wejście, kiedy odbywały się spektakle Studenckiej Wiosny Teatralnej, czy znikających w pokojach na pierwszym piętrze, gdzie swoje siedziby miały rozmaite studenckie organizacje. Atmosfera sprzyjała wszelkim przedsięwzięciom, lepszym i gorszym: koncerty piosenki Okudżawy, spektakle doraźnie stworzonych na jeden występ trup ostentacyjnie amatorskich, wieczory poezji własnej i cudzej... Król Chatki Żaka przełomu lat 60. i 70. Andrzej Rozhin, założyciel, reżyser i szef Teatru Gong 2, wyjechał z Lublina, ale pustkę wypełniły młode teatry sceny alternatywnej: założone w 1971 roku Provisorium, do którego w 1975 roku dołączył Janusz Opryński i działające od 1976 roku Grupa Chwilowa Krzysztofa Borowca i Scena 6 Henryka Kowalczyka. Na skraju miasteczka akademickiego od paru już lat budziła zachwyty Scena Plastyczna KUL Leszka Mądzika, również wpisująca się w klimat teatru alternatywnego, a od roku 1977, w Gardzienicach - Ośrodek Praktyk Teatralnych. Tak wyglądała lubelska scena teatrów alternatywnych czterdzieści parę lat temu.

Jak jest dziś? Krzysztof Borowiec nie żyje od sześciu lat. Krzysztof Kowalczyk swoją energię skierował na Festiwal Teatrów Niewielkich, którego jest pomysłodawcą i dyrektorem. Teatr Provisorium, Scena Plastyczna i Gardzienice mają się świetnie, tyle że coraz częściej poza Lublinem. Ale są przecież ich następcy - Paweł Passini i Łukasz Witt-Michałowski, którego pomysł teatralnego serialu kryminalnego, w dodatku w dużej części opartego na lubelskich książkach Marcina Wrońskiego, wydaje mi się bardzo atrakcyjny. Najwyższy czas przekonać się, że rozrywka nie musi oznaczać byle jakich festynów i koncertów nie najwyższych lotów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji