Wszystkie grzechy są śmiertelne
"Wszystkie grzechy są śmiertelne" Teatru Porywacze Ciał na 14. MFT Malta. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.
Przedstawienie zaczyna się bardzo obiecująco. Aktorka w stroju clowna składa obietnicę programową informując widzów o czym ono ma być. O tym jacy jesteśmy w latach dzieciństwa: ciekawi, pilni i piękni, aby w okresie dojrzewania stać się pewnymi swych racji twardzielami, a gdzieś tak po trzydziestce być już kimś czujnym, ale pozbawionym poczucia piękna i sensu życia. A potem w premierowym spektaklu Teatru Porywacze Ciał Wszystkie grzechy są śmiertelne mamy ujętą w kilkanaście scenek, skeczów i obrazków egzemplifikację tej tezy. I każda ze scenek coś nam dopowiada, tak w ogóle o życiu, o rodzinie, o samotności czy biznesie. Ironii i humoru nie brakuje w tych funkcjonujących jakby oddzielnie, ale zdających się komponować w zamkniętą całość małych formach scenicznych. A spinającą je klamrą jest wciąż pojawiające się na scenie z propozycją wspólnej zabawy dziecko.
Niestety w pewnym momencie odnosimy wrażenie, że tych scenek jest już za dużo i przydałaby się jakaś zamykająca je finałowa puenta. Zamiast niej, mamy jednak kilka finałów. Premierowe przedstawienie M. Adamczyka i K. Pawłowskiej, gdyby je skrócić i wyczyścić z powtorzeń, mogłoby być naprawdę interesujące.