Premiera jest jak mecz
Wczoraj pod Ratuszem Jerzy Fedorowicz pierwszy raz wystąpił w monodramie Póki piłka w grze Thomasa Brussiga, którego bohaterem jest NRD-owski trener piłkarski
Joanna Targoń: Dlaczego ten dramat i dlaczego właśnie teraz?
Jerzy Fedorowicz: Ten spektakl to skutek naszego cyklu „Czytamy współczesny dramat”. W marcu przeczytałem ten tekst i autorowi spodobała się moja interpretacja. Dopisał zresztą dla mnie żartobliwy fragment na temat Polski. Chciałem zrobić ten spektakl jesienią, ale mistrzostwa to najlepsza okazja. A godziny grania spektaklu nie kolidują z meczami.
Jak wygląda scenografia?
Trawa, bramka i piłki. Spektakl jest tani, prawa autorskie mamy za darmo, skorzystałem też z pomocy innych – Marek Konieczny z Wisły pożyczył koszulki sławnych piłkarzy, klub Hutnik akcesoria.
Jest Pan kibicem, ale trenerem Pan nie był.
Chciałem podziękować tym spektaklem ludziom, którzy pracują z młodzieżą. Takim jak Lucjan Franczak, trener Wisły, który zresztą był też statystą w Starym Teatrze. A praca dyrektora teatru jest podobna do pracy trenera. Gdy patrzę na aktorów, których wychowałem, a którzy odnoszą sukcesy, odczuwam podobną dumę. Każda premiera jest wyzwaniem, jak mecz Polski z Koreą. Muszę być tak skoncentrowany jak piłkarze przed meczem. Zwłaszcza że to monodram, a utrzymanie uwagi widowni w pojedynkę jest karkołomnym zadaniem.
Spektakl jest grany na Scenie pod Ratuszem (Rynek Główny 1) dzisiaj, jutro i w czwartek o g. 19