Artykuły

Ból w drezynie

Polska prapremiera. W kolejowej drezynowni - Teatr Dramatyczny zagrał swój najnowszy spektakl. "Fantom bólu" - to sztuka młodego rosyjskiego dramaturga Wasilija Sigariewa

Rzecz działa się w sobotę - była odświętna i dla twórców, i dla widzów. Zwłaszcza, że z Jekaterynburga przybył sam autor.

Spektakl na wylocie

Widzowie musieli zmierzyć się z nietypową przestrzenią teatralną i emocjami.

Najpierw na miejsce dotarli wedle mapki dołączonej do zaproszeń - na Wiatrakową, a raczej jej wylot (taki właśnie adres: Wiatrakowa wylot - ma drezynownia). Potem widzów czekał marsz w śniegu, wzdłuż torów i wagonów. Wreszcie - duża hala, rodzaj zajezdni, przez środek której biegną tory i stoją maszyny. I trwały także w czasie spektaklu - pośród nich, na drezynie, grali aktorzy, na specjalnych podestach mościła się publika. Zanim dramat się rozpoczął, każdy chłonął egzotyczny dość krajobraz.

W pomyśle tym jest metoda, sztuczka z drezynownią ma swój klimat. I sens - akcja dzieje się wszak w zajezdni; z braku tramwajów mamy pociągi. Próbka podsłuchanych komentarzy: - Tu jest super, zupełnie inny odbiór, taki zapach - młody widz. - Ach, ci Rosjanie, jak oni lubią grzebać w duszy - znany białostocki aktor.

I sam autor: - Było nieźle. A najlepszy był Piotr [Dąbrowski - red.], czyli Gleb.

Mroczna ludzka dusza

Dość o okolicznościach. "Fantom bólu" po białostocku to: dość mocny tekst, świetny przekład. Inscenizacja - ciekawa, choć finał mocno trąci kiczem. Postaci? Aktorom Sigariew dał do ręki wyraziste typy i nie zmarnowali raczej tej okazji, choć w emocjonalnych scenach wszyscy wypadli cokolwiek histerycznie. "Fantom bólu" czerpie z najlepszych wzorców klasyki rosyjskiej literatury: w kameralny sposób opowiada o samotności, mrokach ludzkiej duszy. Tu więcej można zagrać szeptem niźli krzykiem. I na takich właśnie, wyciszonych (co nie znaczy, że spokojnych) scenach aktorzy wygrywają najwięcej.

Rzecz się dzieje w zajezdni, do której zjeżdżają na noc tramwaje. Jest w niej też, zacytujmy tekst: "cmentarzysko, gdzie zwożą martwe wagony (...), [a w nim] wagon przerobiony na mieszkalny, w którym pełnią wartę stróże, strzegący martwych tramwajów przed łowcami metali kolorowych". Rozgrywa się tu dramat, w którym uczestniczą: zdegenerowany stróż Gleb (Piotr Dąbrowski), dziewczyna, która straciła rozum, po tym, jak jej męża zabił tramwaj - Ola (Aleksandra Maj) i student właśnie zaczynający pracę - Dima (Piotr Półtorak). W tle pojawia się postać Wowki Okularnika (Bernard Bania), zmarłego męża Oli. Nim wejdzie na scenę, Gleb opowiada jej historię: oszalała z rozpaczy widzi we wszystkich męża, zagląda często do zajezdni, a stróże udając Wowkę, wykorzystują ją seksualnie.

Naturalna przestrzeń

Tu nic nie musi niczego udawać, wszystko jest autentyczne: zacieki na ścianach, maszyny w smarze, śnieg, który na włosach i butach przynosi z podwórka Ola. Tym sugestywniej w takiej przestrzeni wypadają przypisane do niej postaci. Gleb - prymityw pozbawiony wszelkich hamulców, cynicznie wykorzystujący Olę. Jego egzystencja mieści się w zdaniu: "Idzie tu żyć: opyliłem kable, urżnąłem się, poszłem spać, no i cześć". Wszystkich wokół krzywdzi, może poza uschniętym kwiatkiem, gdy z jakąś niepasującą doń determinacją go podlewa - mimo wszystko budzi na chwilę uśmiech. Dąbrowski zbudował tę postać po mistrzowsku. Jak zaplanował, tak jest odstręczający.

Ola budzi ciepłe uczucia. Kiedy aktorka patrzy z czułością na Dimę, udającego jej męża - gdy go głaszcze, rozmarza się - jest piękna w tej miłości. Ogląda się na ją ze współczuciem, ale patrzeć się na nią ciągle chce. Do czasu, gdy gra histerię - tu traci wiarygodność.

I wreszcie Dima (Półtorak), zahukany studencik, który wbrew swoim brzydkim zamiarom w czułości Oli topnieje i zaczyna o nią walczyć.

I tylko szkoda, że całość nieco psuje finał: banalny i ckliwy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji