Obywatel Stuhr. Sylwetka na 70. urodziny
Po premierze Wodzireja oferty prowadzenia zabaw posypały się z całej gierkowsko-balującej Polski, z połowy Europy i nawet z Chicago. „Przecież ja w filmie szydzę z tego człowieka!”, tłumaczyłem. „Nieważne, panie Jurku, jest pan wspaniały i świetnie zapłacimy!”. Gdybym się raz skusił, już bym się pewnie nie wykręcił — opowiadał Jerzy Stuhr. Wyśmienity aktor, reżyser i pedagog skończył wczoraj 70 lat.
Widzowie pokochali go za talent komediowy. Dubbingową rolę Osła ze Shreka lubią dzieci i dorośli, a jego role w filmach Juliusza Machulskiego są wręcz legendarne. Tekst „Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę” z Seksmisji zawsze bawi. Tak jak złowieszczy nadszyszkownik z Kingsajzu czy komisarz Ryba z Kilera.
Jako reżyser debiutował w 1994 r. Spisem cudzołożnic na podstawie prozy Jerzego Pilcha, w którym to filmie zagrał też główną rolę. Ostatni tytuł w jego reżyserii to Obywatel; wystąpił tu z synem Maciejem. Stuhr senior wyreżyserował też monodram Kontrabasista Süskinda, z którym od 1985 r. zjeżdża świat.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim ukończył polonistykę, na krakowskiej PWST wydział aktorski. Pracę magisterską na obu kierunkach pisał z Różewicza. Później został profesorem, a w końcu rektorem PWST. W latach 90. przeszedł zawał, w 2011 r. zdiagnozowano u niego nowotwór krtani.
Ma dystans do siebie. — W Panu Tadeuszu jako Rejent miałem zachwalać psa Kusego i na końcu ożenić się z Telimeną. No, proszę to sobie wyobrazić: ja — w peruce, z wąsem i szablą — recytuję Mickiewiczowskim trzynastozgłoskowcem. Komedia! — wspominał kiedyś. Roli nie przyjął.