Teatr
„Sztuka ta nie zawiera niczego poza tym, co zawiera, to znaczy nie jest żadną aluzją do niczego, nie jest też żadną metaforą i nie trzeba jej odczytywać. Grać powinien przede wszystkim nagi tekst, podany możliwie najdokładniej, z podanym dobitnie sensem logicznym zdania i scen. Sztuka ta, o ile miałaby być wystawiona, wymaga wytężonej uwagi ze strony widza ze względu na jej zagęszczenie konstrukcyjne. Jest więc męcząca, o ile nie poda się jej bardzo wyraźnie i czysto”.
Te „uwagi o ewentualnej inscenizacji” Sławomira Mrożka dotyczą jego pierwszej sztuki Policji, noszącej podtytuł „dramat ze sfer żandarmeryjnych”. Jej prapremiera miała miejsce na scenie warszawskiego Teatru Dramatycznego 26 czerwca 1958. Czy po 27 latach uwagi te czyta się z podobną intencją? Witold Skaruch, reżyser wersji szczecińskiej i Edward Lutczyn, scenograf premiery Teatru Współczesnego (na zdj. Jacek Polaczek jako Naczelnik policji) stanęli znowu przed takim pytaniem.