O aborcji na manifie w Katowicach
Organizatorzy szukali lokalnych autorytetów w feminizmie. Zaproszenie przyjął Kazimierz Kutz [na zdjęciu].
Senator i reżyser publicznie poparł pierwszą manifę w Katowicach. - Na Śląsku zawsze rządziły kobiety, a teraz budzą świadomość obywatelską w tym śląskim, opornym, proletariackim społeczeństwie - powiedział "Gazecie". W tym roku otworzy imprezę na placu przed teatrem. Nikt więcej ze znanych osób się nie zapowiedział. Entuzjaści są z manifą duchem, ale ciałem nie będą. - To choroba polskich elit - kwituje Małgorzata Tkacz-Janik, organizatorka imprezy. Zapowiada się za to dużo zwykłych kobiet. Dzwonią z Raciborza, z Częstochowy.
Zmienił się tekst manifestu, który będzie wygłoszony pod Teatrem Śląskim. Odniesie się do hasła, od której zaczęły się manify i które przyświecało tegorocznej w Warszawie: prawa do przerywania ciąży. Wcześniej słowo aborcja miało nie paść, tak jak w zeszłym roku.
Impreza rozpocznie się 8 marca o godz. 16, ale już od 13 można zgłaszać się do baru Złoty Osioł przy ul. Mariackiej i pomóc w przygotowaniach. Potrzebne: mazaki, brystole, sznurki. Spod teatru po happeningu pochód przejdzie na plac Wolności i z powrotem.