Artykuły

Zabawy terrorystów w "Ulrike Maria Stuart"

"Ulrike Maria Stuart" w reż. Nicolasa Stemanna z Thalia Theater z Hamburga na Aneksie Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Niemcy z Thalia Theater z Hamburga wystawili polityczne widowisko, jakiego w Bydgoszczy nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji oglądać.

"Ulrike Maria Stuart" w reżyserii Nicolasa Stemanna to zabawa historią. Twórcy dokonują w niej obalenia mitu rewolucjonisty, polemizują z filmem "Upadek", ale przede wszystkim walczą z upiorami przeszłości. W Niemczech spektakl został uznany za najlepszą premierę ubiegłego sezonu, a Thalia Theater za najlepszą scenę.

Spektakl to opowieść o dwóch terrorystkach - Ulrike Meinhof i Gudrun Ensslin z Frakcji Armii Czerwonej (RAF). Kobiety po chwili stają na scenie jako siwiuteńkie, przygarbione babuleńki. Nobliwe i pocieszne zarazem. Z laskami w rękach powoli suną ku sobie. Tak mogłyby wyglądać przywódczynie RAF-u, gdyby nie fakt, że od 30 lat nie żyją. Skrzeczącymi głosami rozpoczynają dyskusję. Nie o polityce czy terrorystycznych atakach. Nie walczą o przywództwo, a o mężczyznę. To babska szarpanina o samca - Andreasa Baadera. Ulrike roztrząsa swoje samobójstwo. Ensslin śpiewa o tym, jak przez własną głupotę wpadła w hamburskim butiku - nigdy nie mogła się oprzeć markowym ciuchom.

RAF, na którego czele stał Baader, był trochę babską organizacją - jego szeregi zasilało wiele młodych, pięknych, wykształconych kobiet. Wśród nich Ulrike i Gudrun. Ich konflikt przypomina spór pomiędzy Marią Stuart i Elżbietą I - Jelinek otwarcie nawiązuje do sztuki Schillera. Autorka przebiera młode dziewczyny w stroje z XVI w. Chwytają one w dłonie flety i grają. Adagio, largo...! Muzykę wypełniają swoimi uczuciami. Allegro, presto...! W przepięknej scenie nie wytrzymują napięcia. Furioso! Ich gra zamienia się w pisk instrumentów. Kobiety walczą. Ale nie tylko one biją się na scenie. Dosłownie czynią to mężczyźni. Zdecydowanie mniej subtelnie. Z plastikowymi świńskimi ryjami zasłaniającymi przyrodzenie obrzucają się kolorowymi farbami, chlapią wodą, tarzają w mazi. Do walki zapraszają widzów. Rozdają im ręczniki, płaszcze przeciwdeszczowe i balony wypełnione wodą. Bydgoszczanie są już przygotowani do bitwy. Aktorzy stawiają na scenie wycięte z tektury postaci. Po jednej stronie Angela Merkel, po drugiej Wladimir Putin. W środku - postać z dwiema głowami - Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Terroryści z RAF-u mieszają się z publicznością, zachęcają widzów do ataku. Putinowi dorysowują wąsy i grzywkę a la Hitler, a Kaczyńskim - genitalia. Goście łapczywie sięgają po wodne bomby i na znak rzucają. Politycy lądują na deskach - zostali pokonani.

Terroryzm staje się w sztuce zabawą, historia RAF-u nieco tu zanika. Na pierwszy plan wysuwa się refleksja dotycząca sensu terroryzmu i względności płci. Stenmann w duże, pluszowe waginy ubiera kobiety. Wyznania wielkich łon to krzyk niezrozumiałych i niezaspokojonych istot. "Jako kobieta przekonujesz się, że intelekt zmniejsza erotyczną wartość kobiety. A to boli" - mówią. Potem kostium rozwartych wagin wkładają na siebie dwaj aktorzy - teraz oni odgrywają dialog. Wszystko jest wymienne i wszystko jest na niby.

Sztukę kończy koncert rockowy terrorystów. Nikt już nie wie, po co to wszystko było: "Nie wiem, co musi się stać, by coś się stało" - powtarzają po kolei słowa Ulriki Meinhof. To koniec rewolucji. To też koniec wielkiego widowiska, które zauroczyło widzów nie tylko barwnością sceny, feerią świateł i świetnym warsztatem aktorskim. Na uznanie zasługują również momenty improwizacji, w których zespół z Hamburga porywał widzów.

Historia RAF-u była dla wielu odległa, być może nie do końca zrozumiała. W rewolucyjnych pragnieniach ukrytych w "Ulrike Marii Stuart" widownia mogła przejrzeć się jak w zwierciadle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji