Nowe auto szczęścia nie daje
"Silesia Bus - Lepsi" w reż. Ewy Wyskoczyl w Teatrze za Lustrem w Tarnowskich Górach. Pisze Anna Wróblowska w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Nowy samochód kupiłem. Porządny. A szczęśliwy się, k..., nie czuję Żona-mądrala, dzieci-misiaczki, życie-gówniane - mówi główny bohater sztuki, na podstawie której powstał spektakl "Silesia Bus-Lepsi" [na zdjęciu].
Ewa Wyskoczyl, założycielka i reżyserka tarnogórskiego Teatru za Lustrem, należy do kobiet, które nie boją się podejmować ryzyka. Dowodzi tego jej najnowszy spektakl "Silesia Bus - Lepsi" według tekstu "Lepsi!" Jekateriny Narszi.
Wyskoczyl wykazała się odwagą z kilku powodów. Wybrała tekst z gatunku tych, jakie śląska publiczność rzadko może oglądać. Nieprzyjemny, zadający trudne pytania. Antydramat Narszi pyta o istotę szczęścia we współczesnym świecie, pokazuje jego nijakość i towarzyszący nam permanentny brak, który próbujemy zagłuszyć kolejnymi zakupami: "Nowy samochód kupiłem. Porządny. A szczęśliwy się, k..., nie czuję Żona-mądrala, dzieci-misiaczki, życie-gówniane " - mówi główny bohater szuki.
"Lepsi!" wpisują się w nurt popularnego w ostatnich latach w Rosji teatru dokumentalnego. Przedstawienia tego typu próbują przekraczać granice, dążą do pokazania realności na scenie. Teksty powstają na podstawie wydarzeń, opierają się na wywiadach z ludźmi z ulicy. Tutaj najważniejsze jest pokazanie człowieka i jego problemu.
Tą drogą poszła także Wyskoczyl. Spektakl rozpoczyna projekcja fragmentu filmu dokumentalnego, który zrealizowano w śląskich autobusach. Piotr Trojan oraz występujący tylko w filmie Michał Majnicz i Grzegorz Minkiewicz pytali Ślązaków o szczęście. Jak reagujemy, gdy ktoś obcy zaczepia nas w autobusie i śmie pytać o tak intymne sprawy? Efekty tego eksperymentu są dość zaskakujące, dlatego nie będę ich zdradzała.
Zgodnie z ideą teatru dokumentalnego scenograf Łukasz Błażejewski ograniczył środki do minimum - jest tylko wychodzący spod ekranu biały pas na podłodze. Dzięki temu publiczność siedząca po obu stronach białego pasa może poczuć się jak nieodzowna część filmu oraz przedstawienia.
W takiej bliskości trudniej jest udawać, że "nas to nie dotyczy". Zwłaszcza że Trojan, grając Ostatniego z romantyków, nie pozwala nam na bycie biernymi widzami. Raz po raz atakuje swoją historią. Opowiada o byłej dziewczynie, która zamieniła go na jakiegoś fagasa, a muzykę Mozarta na Rubika. Pokazuje pistolet gazowy, który z małej odległości może roztrzaskać głowę, nęka nas "Requiem" Mozarta z telefonu komórkowego. Ale przede wszystkim mówi: o sobie, pyta nas, kim jesteśmy, zastanawia się nad naturą szczęścia, przestrzega przed jego kruchością.
Zaledwie 21-letni Trojan tworzy udany portret młodego człowieka dopiero wkraczającego w dojrzałe życie. Także tutaj należy się uznanie dla Wyskoczyl, że tak trudny materiał odważyła się powierzyć tak młodemu aktorowi. Jej odwaga była tym większa, że w spotkaniu z publicznością Trojan jest sam i może liczyć tylko na siebie. Ale "Silesia Bus - Lepsi" dowodzi, że prawdziwy artysta ryzyka się nie boi.
Najbliższe przedstawienie w TCK we wtorek. 13 kwietnia spektakl zostanie wystawiony w Teatrze Śląskim w Katowicach.