Tajna misja Iglaków
"Z rodziny Iglaków" w reż. Sebastiana Majewskiego w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzchu. Pisze MW w Wiadomościach Wałbrzyskich.
Dobrych seriali jest bardzo mato, porządnych telenowel po prostu nie ma. W Wałbrzychu postanowiono sprawdzić jak taka formuła sprawdzi się w teatrze. Z jakim skutkiem?
Zapowiedzi spektaklu "Z rodziny Iglaków" brzmiały intrygująco. - Zaprezentujemy zupełnie inne myślenie o teatrze - mówił przed premierą reżyser Sebastian Majewski. Inne na wielu płaszczyznach. Od szybkości produkcji - owe odcinki mają pojawiać się w repertuarze co kilka tygodni, do formy. W końcu to pierwsza telenowela teatralna przygotowana na polskich scenach. Szybko, regularnie, z treścią mocno nawiązującą do sytuacji Wałbrzycha, do tego co dzieje się w mieście. Ponadto nieźle pokręcona, reżyser sam mówił, że w pracy bardziej eksperymentuje, a w kontekście "Iglaków" najczęściej padało słowo surrealizm. Dlatego jeżeli ktoś spodziewał się ciepłej, familijnej opowieści o sympatycznych "Iglakach" to raczej wyjdzie z sali zawiedziony. Nie ma tutaj - jak to w telenowelach - stania przy oknie, gawędzenia w fotelach, długich posiłków okraszonych rozmowami. To znaczy rozmowy są, ale nie takie z jakimi kojarzymy polskie rodziny. Prawie nic o polityce, religii i cenach produktów spożywczych. Pierwsza oznaka surrealizmu. W dodatku Iglaki mają misję, chcą działać, chcą być cały czas w ruchu. Dlatego zaraz po przybyciu do Wałbrzycha podejmują się swojego pierwszego zadania. Sprowadzają do miasta kawę, bo jak słusznie zauważyli twórcy, w centrum nie ma po prostu kawiarni. Na tym akcja się zawiesza.
Plusem jest to, że wychodzimy z teatru (konkretnie ze sceny terenowej przy ulicy Moniuszki), zaintrygowani. Chcemy dowiedzieć się, co będzie dalej, jak potoczy się wałbrzyska przygoda Iglaków.
Wizualnie całość jest spójna. Praktycznie brak scenografii, czarno - czerwone stroje i takie same światła. Mechaniczne ruchy piątki aktorów i podobna (ale fajna!) muzyka w tle. Niestety, w tym wszystkim, gdzieś gubi się treść. Widz ma problemy z oddzieleniem kolejnych wątków, a przedstawienie jest momentami niezrozumiałe. To drażni, ale i tak warto poświęcić godzinkę na spotkanie z Iglakami. Dlatego mam nadzieję, że po pilocie, powstaną kolejne odcinki "Z rodziny Iglaków".