Barda "Solidarności" dramat umierania
- Jestem z pokolenia "wychowanego na Kaczmarskim", a nawet więcej: "myślę Kaczmarskim". Ale "Tunel" mnie poraził. Entuzjastyczna opinia Marii Janion o tej książce wcale nie jest przesadzona - o książce Jacka Kaczmarskiego mówi Krzysztof Babicki, dyrektor Teatru im. Osterwy w Lublinie.
Zaś sam Kaczmarski, któremu przyklejono etykietkę barda "Solidarności" - przestał w tym dziele nim być. Okazał się wielkim, bardzo dojrzałym poetą, który potrafił opisać dramat swojego umierania. I tak, jak na jednej z płyt przedstawił obserwację uczestniczącą seksu, tak tutaj mamy do czynienia z obserwacją uczestniczącą umierania. Jest to coś zupełnie niezwykłego: z jednej strony refleksja obserwatora, a z drugiej dramat dochodzenia do śmierci. Mimo tego jest w tej książce dużo światła i spokój pogodzenia z własnym losem, z ostatnią drogą, która czeka każdego z nas. I chyba to nie jest przypadek, że przed Wszystkimi Świętymi i Zaduszkami czytam akurat te teksty. Teksty poety, z którym kiedyś pracowałem, robiąc wspólnie pierwszą rocznicę "Solidarności" na placu przed Stocznią Gdańską. Oprócz niego był tam wtedy Przemysław Gintrowski, Krystyna Janda. Próbowaliśmy opowiedzieć historię PRL na przedstawieniu plenerowym.
Później myślałem o tym, żeby zrobić w Lublinie spektakl, w którym Jacek Kaczmarski byłby autorem tekstu. Pewnie za długo się do tego przymierzałem, bo zabrakło nam czasu, żeby to razem zrobić.