Ta szarża radnych poszła za daleko
Grupa radnych PO chce likwidować krakowskie instytucje kultury. Twierdzą, że budżet miasta zaoszczędzi w ten sposób kilka milionów złotych. Zagrożone są: Biblioteka Polskiej Piosenki, Teatr Łaźnia Nowa i Balet Dworski Cracovia Danza - napisaliśmy wczoraj. Jeden z pomysłodawców tych posunięć, radny Łukasz Osmenda, przekonywał, że nie chodzi o likwidację, a "tylko o przeniesienie do istniejących już jednostek". - W ten sposób można zaoszczędzić sporo pieniędzy, chociażby na kosztach administracyjnych - mówił. Dzisiaj Tomasz Handzlik rozmawia z Ireneuszem Rasiem, posłem PO, wcześniej radnym.
- Zapewniam, że ostateczne decyzje budżetowe nie będą złe dla krakowskiej kultury. Ta szarża niektórych radnych poszła zdecydowanie za daleko.
Tomasz Handzlik: Nie wstyd Panu za partyjnych kolegów z krakowskiego klubu PO, którzy chcą likwidować instytucje kultury, tłumacząc, że chodzi o zaoszczędzenie kilku milionów?
Ireneusz Raś: Byłbym ostrożny w realizacji tak śmiałych przedsięwzięć. Bo jeśli już w dobie kryzysu trzeba likwidować jakiekolwiek instytucje, to pomysły takie powinien zgłaszać prezydent miasta, a nie radni. Poza tym Łaźnia Nowa, Biblioteka Polskiej Piosenki i Cracovia Danza bardzo dobrze wpisują się w pejzaż kulturalny Krakowa. Dlatego jestem przekonany, że radni zweryfikują swoje poglądy.
Ale ta czwórka radnych - Łukasz Osmenda, Grzegorz Stawowy, Paweł Sularz i Bartłomiej Kocurek - nie po raz pierwszy uderza w Łaźnię Nową czy Bibliotekę Polskiej Piosenki.
- Kompletnie nie rozumiem tych działań.
Może chodzi o prywatne porachunki z Panem. Jest Pan jednym z "ojców" Łaźni Nowej, a wszyscy pamiętają, że był Pan w obozie Jana Rokity, czyli przeciwnej frakcji niż czwórka wspomnianych radnych.
- Dziś przed Platformą Obywatelską stoją duże wyzwania, przedsięwzięcia, wielkie plany. W partii potrzeba jedności, dlatego powinniśmy zapomnieć o przeszłości. Jeśli zaś chodzi o Łaźnię Nową, to jest to instytucja bardzo cenna dla miasta. Potwierdzają to liczne nagrody czy oceny Ministerstwa Kultury. Podważanie sensu jej bycia jest więc niedorzeczne.
A może radnym PO nie podoba się to, że - jeśli chodzi o kulturę - druga kadencja prezydenta Jacka Majchrowskiego wygląda lepiej od pierwszej, i próbują trochę to popsuć?
- Podobnie jak radni, całość działań prezydenta Majchrowskiego oceniam negatywnie. Ale jeśli ktoś powiedział "a", musi teraz powiedzieć "b". Trzeba dać instytucjom i władzom miasta możliwość zrealizowania największych festiwali i zobowiązań do końca, jeśli się już ich podjęli. Ewentualna reakcja negująca ich sens powinna była wyjść od radnych miasta przed ich rozpoczęciem.
Zapewniam, że w ciągu najbliższych tygodni Platforma powróci do bardziej przemyślanych działań. Ale do tego potrzebne są dyskusje wewnątrz partii, a nie poprzez media. Ostateczne decyzje zapadną podczas debaty budżetowej. Jest determinacja klubu dotycząca zmniejszenia deficytu w budżecie miasta. Trzeba znaleźć pieniądze na dokończenie rozpoczętych inwestycji, co - jak widać - prezydentowi się nie udaje.
Ale chyba nie kosztem instytucji kultury?
- Zapewniam, że ostateczne decyzje budżetowe nie będą złe dla krakowskiej kultury. Ta szarża niektórych radnych poszła zdecydowanie za daleko. Mam nadzieję, że się zreflektują.
* Ireneusz Raś - poseł PO, wcześniej krakowski radny, to on znalazł na os. Szkolnym w Nowej Hucie siedzibę dla Łaźni Nowej