Aleksander Berlin pisze do Grzegorza Królikiewicza
Z łódzkiego Teatru Nowego dochodzą informacje o kolejnych niepokojach. Aleksander Berlin, który umówił się na reżyserowanie Gombrowiczowskiego "Ślubu" z Januszem Michalukiem, dyrektorem naczelnym "Nowego", wystosował list do Grzegorza Królikiewicza [na zdjęciu] p.o. dyrektora artystycznego - zarzuca mu niedopełnienie postanowień.
Według Berlina, po blisko rocznych konsultacjach, wspólnie z Królikiewiczem podjęli w sierpniu decyzję o realizacji "Ślubu". Później Berlin zawarł umowę z Michalukiem i w połowie września dostarczył do teatru tzw. eksplikację reżyserską. 26 października otrzymał jednak od Królikiewicza informację, że spektaklu reżyserować nie będzie.
Berlin pisze do Królikiewicza: "Arogancja, z jaką zrywasz umowę z reżyserem, który zainwestował już w wybraną przez Ciebie sztukę kawał życia (...) źle świadczy o Twoich predyspozycjach do kierowania teatrem (...). Masz po prostu naturę tyrana (...), słyszę, że z taką samą arogancją traktujesz aktorów. Nie znasz i nie rozumiesz teatru, nie wiesz, że on despotyzmu nie toleruje (...). Ciągle masz na liście płac aktorów, których "za karę" nie pozwalasz obsadzać (...), chciałem pracować z całym zespołem, ale nie zgodziłeś się na to".
Na koniec rozgoryczony reżyser pisze: "Nie rozumiem, dlaczego marnujesz ten wspaniały teatr (...). Chciałbym tu pracować, ale dopiero wtedy, gdy Ty stąd odejdziesz. Z Tobą jakakolwiek rozmowa nie ma sensu. Mam nadzieję, że nie spalisz tego gmachu, gdy Cię odwołają".
- Umowy z panem Berlinem nie było i nie ma - przekonuje Janusz Michaluk. - Podpisaliśmy tylko niezobowiązujący list intencyjny. Stoję na mocnym gruncie prawnym.
Grzegorz Królikiewicz nie odpowiedział nam na zawarte w liście zarzuty, bo - jak poinformował dyrektor Michaluk - nie było go w teatrze.
- Nie wiem, czy wystąpić przeciwko teatrowi na drogę sądową - zastanawia się Berlin. - Bardziej niż niedotrzymanej umowy żal mi Teatru Nowego, który ma zbyt dobrą tradycję, by go marnować. Na pewno nie zrealizuję tu spektaklu, póki dyrektorem będzie Królikiewicz.
Tymczasem w teatrze odbędzie się dziś zebranie załogi, by wybrać dwóch reprezentantów związków zawodowych działających w teatrze, którzy zasiądą w komisji mającej wyłonić nowego dyrektora artystycznego.
Regulamin konkursu przewiduje, że aby mógł zostać ogłoszony, muszą być znane nazwiska zasiadających w komisji. W przypadku Teatru Nowego trzy osoby mają reprezentować organ założycielski, czyli prezydenta miasta, oraz po dwie Ministerstwo Kultury, Związek Artystów Scen Polskich i związki zawodowe. Kłopot w tym, że w Teatrze Nowym działają trzy związki: Związek Zawodowy Aktorów Polskich, NSZZ "Solidarność" i NSZZ Pracowników Teatru Nowego.
- Prezydent poprosił, aby do 30 listopada związki wyłoniły dwóch przedstawicieli - mówi Kajus Augustyniak, rzecznik prezydenta. - Wówczas nie będzie już przeszkód, by ogłosić konkurs i skład komisji.
Jak udało nam się dowiedzieć, w komisji powinni zasiąść m.in.: Maciej Prus z ramienia Związku Artystów Scen Polskich oraz Adrianna Poniecka-Piekutowska i Ewa Talacha z Ministerstwa Kultury.