Artykuły

Felieton Romana Pawłowskiego

Rok temu pewien znany piosenkarz ujawnił na łamach "Rzeczpospolitej" międzynarodowy spisek miernot, dzięki któremu Teatr Rozmaitości odnosi sukcesy na zagranicznych festiwalach. Mam dla państwa arcyważną wiadomość: "Gazeta" weszła w posiadanie sensacyjnych dowodów potwierdzających śmiałą tezę piosenkarza! - dworuje sobie Roman Pawłowski w felietonie w stołecznym dodatku do Gazety Wyborczej.

Teczka dostarczona nam przez anonimowego informatora zawiera tajne notatki służbowe i kopie recenzji z występów Rozmaitości. Już sama liczba wyjazdów zagranicznych teatru wygląda podejrzanie: było ich w roku 2004 prawie 20 z ośmioma spektaklami! Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że taki zły teatr mógł wyjeżdżać tyle razy. Skala spisku jest porażająca: obejmuje on Niemcy, Francję, Austrię, Irlandię, Litwę, Belgię, Jugosławię, Holandię, sięga mackami do Stanów Zjednoczonych i - jakże by inaczej - do Izraela. Zamieszane są tysiące osób, od dyrektorów festiwali, przez krytyków prestiżowych gazet, aż po widzów, którzy tłumnie uczęszczali na spektakle, płacąc za bilety po 30 i więcej dolarów. Kto im wmówił, że warto - na to pytanie wciąż szukamy odpowiedzi.

Przegląd recenzji świadczy o tym, że autorzy nie mieli nigdy w ręku "Rzeczpospolitej" ani "Życia", nie potrafią więc właściwie ocenić twórców pozbawionych talentu i pracowitości, takich jak Krzysztof Warlikowski, Grzegorz Jarzyna czy Krystian Lupa. Artykuły roją się od fałszywych pochwał i nieszczerych wyrazów podziwu, na przykład: "zachwycająca inscenizacja, która celnie trafia w nerw naszych czasów" ("Wiener Zeitung" o "Stosunkach Klary"), "doskonały kąsek dla miłośników teatralnej techniki" ("Pittsburgh Post-Gazette" o "Magnetyzmie serca"), "polskie objawienie" ("Der Tagesspiel" o "Dybuku"). Szczególnie ten ostatni spektakl zebrał rekordową liczbę podejrzanie identycznych opinii. Oto próbka: "piękno i wyjątkowa siła tego spektaklu polega na (...) prostocie gry, bez odrobiny sztuczności" ("Le Figaro"), "aktorzy TR Warszawa grają z pewnością siebie, a ukazywane przez nich emocje z łatwością przełamują językową barierę" (New York Times), "niezwykłe doświadczenie" ("New York Sun"). W Dublinie występy Rozmaitości posłużyły nawet do rozliczeń z lokalnymi artystami: "TR Warszawa przypomina nam, jak pozbawiony śmiałości i odwagi bywa teatr, który tworzymy w naszym kraju" - pisał "Irish Examiner" o "Uroczystości".

Nasuwa się ponura refleksja, że Warszawa pozostaje jednym z ostatnich bastionów, które bronią się przed ogólnoświatową zmową miernot. Tu wciąż bije serce prawdziwej sztuki teatru. Nie pozwólmy, aby przestało.

Na zdjęciu scena z "Dybuka" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego w Teatrze Rozmaitości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji