„Antoniusz i Kleopatra”
W Teatrze „Wybrzeże” ostatnie, gorące dni. Premiera Antoniusza i Kleopatry, tragedii Szekspira w nowym współczesnym przekładzie gdańszczan Jerzego Limona i Władysława Zawistowskiego w niedzielę, 16 lutego. Krzysztof Babicki — reżyser prowadzi po dwie intensywne próby dziennie. Towarzyszą mu bez przerwy Juha Lukala — scenograf z Finlandii i Anna Maria Rachel, która zaprojektowała kostiumy.
— Wybrał pan sztukę o władzy, namiętności i miłości.
— Tak, bo to jest wspaniała historia miłości — mówi Babicki.
— Polityka coraz mniej staje się atrakcyjna, bo jesteśmy naprawdę zmęczeni i ludzie powtarzają często, że mają dość polityki. Antoniusz i Kleopatra to sztuka o prawie do miłości i o wszystkich dramatycznych implikacjach gdy życie musi zostać podporządkowane polityce.
— Z niecierpliwością teatromani czekają na tę premierę.
— To jest wydarzenie. Ten tekst Szekspira nigdy nie był wystawiany w Gdańsku, a w Polsce miał zaledwie kilka realizacji. Atrakcyjna fabuła i bardzo trudne role. Dramat Szekspira jest poszarpany, trzeba więc było dokonać wielu skrótów, by zachować siłę wyrazu. Muszę przyznać, że to najtrudniejszy mój Szekspir. Będę chciał teraz odpocząć i myślę — na przyszłość — na razie tylko o mniejszych spektaklach.
— Sądząc ze scenografii i kostiumów myśli pan Szekspirem współcześnie.
— To nie jest bajka o Egipcie i Rzymie, ani też opowieść w stylu Hollywoodu. Tym spektaklem chcę poważnie rozmawiać z publicznością. Ostatnio teatr nasz wznowił Wiśniowy sad Czechowa i spektakl miał pełną widownię. Okazuje się, że widzowie chcą poważnej rozmowy w teatrze właśnie przy pomocy tekstów Czechowa, Camusa, Szekspira a także, co oczywiste, dobrej rozrywki. A czy to jest współczesność w Antoniuszu i Kleopatrze? Myślę, raczej, że jest to tekst uniwersalny. Historia jest pretekstem do rozważań natury historiozoficznej. Nie ma więc powodu, by Szekspira grać w tunikach czy togach. Scenografia w tym spektaklu nie powinna przeszkadzać aktorom, bo to naprawdę aktorskie widowisko.
— I obejrzymy w nim sławy naszego teatru.
— Tak, i to z dwóch pokoleń. Antoniusza gra Stanisław Michalski, a Kleopatrę Ewa Kasprzyk. Na scenie zobaczymy m.in. Halinę Winiarską i Jarosława Tyrańskiego.
— Muzykę skomponował Stanisław Radwan.
— Nigdy w moich spektaklach nie miałem tak rozbudowanej muzyki. Tu pełni ona ogromną rolę. Sam jestem ciekaw efektu. Bowiem ten spektakl dzieje się symultanicznie, w ogromnym świecie.
— Ze scenografem Juha Lukalą już pan pracował?
— Tak, a on z kolei pracował z najwybitniejszymi reżyserami w Skandynawii — w Turku, Helsinkach, Sztokholmie. To ważne zderzenie twórców ze świata z naszym teatrem. Myślę, by to kontynuować. Musiałem, pracując z Lukalą, zweryfikować własne, dość klasyczne myślenie o Szekspirze. Najważniejsze pytanie jakie stawialiśmy sobie brzmiało: po co? To określało logikę spektaklu, jego funkcję.
— Ma pan tremę?
— Tak, ale nie ukrywam, że liczę iż teatr powtórzy sukces Caliguli. To przedstawienie gramy już 123 raz. Udało się połączyć oczekiwania naszych widzów z marzeniami o teatrze artystycznym. Myślę, że Antoniusz i Kleopatra też będzie takim spektaklem.