Artykuły

Złoty jubileusz w Opolu

- Najistotniejsza w teatrze jest prawda, umiejętność wiary­godnego przekazu. Jeżeli publi­czność wierzy w to, co się dzie­je na scenie - znaczy to, że jest dobrze - mówi Bronisław Kassowski złoty jubilat opolskiej sceny. Na przedstawieniu "Dre­wnianego talerza" Edmunda Morrisa, w którym Kassowski grał rolę starego człowieka od­chodzącego do domu starców, przynajmniej połowa kobiet pła­kała, i ja przyznaję się do łez. Znaczy to, że jest dobrze. Jubi­leusz był wspaniały, z olbrzymi­mi koszami kwiatów, z orderami różnego formatu, z całym zespo­łem teatru opolskiego w tle (pa­nie w kreacjach zgoła nie kry­zysowych), z publicznością wier­ną i wzruszoną na widowni. A jednak odejście było wiodącym motywem tego wieczoru, mimo, a może właśnie przez nadmier­nie akcentowany optymizm - dalszych 50 lat, stu lat, a nawet: milenium. Jednak Kassowski był poważny, prawdziwy i doprawdy po ludzku wzruszający w tej swojej najbardziej otoczonej bla­skiem roli, jaką zagrał kiedykolwiek. Powiedział - nauczy­łem się 238 ról, ale przemawiać się nie nauczyłem. To on mówił ze smutkiem i z godnością o schyłku, o nieuchronności odejś­cia. Pan Bronisław w uroczys­tej czerni nie usiadł na złotym fotelu przygotowanym dla czcigodnego jubilata, stał obok i ze łzami w oczach przyjmował dowody pamięci, ordery. - Uwa­żam, że dobrze i uczciwie praco­wałem na miarę swoich możliwości - powiedział. Czy można więcej? Reszta jest mądrą sztuką rezygnacji.

Owa uroczystość jubileuszo­wa, która odbyła się bezpośre­dnio po spektaklu, była pełną blasku pointą uwierzytelniającą równocześnie zwyczajny ludzki tragizm starości, który jest te­matem sztuki. Bo sztuka jest o walce człowieka o godność w przemijaniu. Ale równocześnie jest to sztuka o ludzkiej bezmy­ślności, braku serca i braku wy­obraźni. Autor sztuki - Edmund Morris jest pisarzem nieznanym, ściślej Morris to pseudonim nieznanego autora. Ale jest to autor bestselleru. Sztuka jest werystyczna, naturalistyczna, ale w najlepszym sensie piece bien fait. Temat dotyka nas wszystkich. Bo w tym zwiercia­dle odbijają się problemy trzech pokoleń. Stary Lon żyje w domu syna, i w stałym konflikcie ze swą synową. Ta, żąda odda­nia starego ojca do domu star­ców pod groźbą odejścia od mę­ża. Glenn po rozpaczliwej walce godzi się na wysłanie ojca na miejsce ponurego umierania, z dala od bliskich, z dala od ży­cia. Suzy, wnuczka Lona, chce dziadka ratować i wynajmuje dla niego i dla siebie pokój w hotelu. Starzec nie przyjmuje jej ofiary. Po buncie i rozpaczy przychodzi czas heroizmu naj­trudniejszego: zgody wewnętrznej na odejście. Lon, w asyście opiekuna domu starców, odcho­dzi z podniesioną głową. Wyciskacz łez? Tak. Ale ten banał jest prawdziwy, Kassowski w roli Lona był przekonywający, budził sympatię, kreacja jaką stworzył była bez widocznych szwów przylegliwa. Porównanie z kreacją Opalińskiego, którą pamięta się z telewizyjnej reali­zacji tej sztuki, wypada ko­rzystnie dla opolskiego jubilata. W roli Glenna znakomicie partnerował Mirosław Smolarek. Na­tomiast Nina Grudnik przesubtelniła rolę Klary, jakby bała się mocniejszych akcentów, nie po­kazała całej gamy niekonsek­wencji i głupoty kobiety nie po­godzonej z własnym przemijaniem, a nieczułej wobec cudzej starości. Zagubił się ostry rysu­nek postaci, który się mimo wszystko wyczuwa.

Na słowa szczególnego uznania zasługuje scenografia Banuchy, utrzymana w tonacji jakby dżinsowej - sztuka dzieje się w Ameryce, z nielicznymi barw­nymi akcentami np. czerwonego czajnika w kuchni, ze świetną grą świateł na początku. Żywa muzyka na harmonijce dobiega z domu sąsiadów. Wymowność klamry spinającej spektakl: Sta­ry Lon drzemiący pod drzewem jakby w prologu, a na koniec Glen i Klara w tym samym miejscu, znieruchomieli po odejściu Suzy - to zasługa reżysera. Suzy dla swoich starusz­ków postanawia przechować drewniany talerz po dziadziusiu, ten motyw zaczerpnięty ze sta­rej europejskiej bajki ma wy­mowę toposu. Przy tym sztuka ukazuje realia życia tak zwa­nego szarego człowieka w Ame­ryce, jego troski i kłopoty - ukazuje życie, które zmusza do okrucieństwa. Trochę to i pou­czające dla rodzimych frustra­tów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji