Dyplom studentów PWST
"Moralność pani Dulskiej" w reż. Krzesisławy Dubiel-Hrydzewicz w PWST we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Gazecie Wyborczej-Wrocław.
Dyplom z "Moralności pani Dulskiej" w interpretacji Krzesisławy Dubiel to dowcipny warsztat aktorski. Ale tylko warsztat
Tekst Gabrieli Zapolskiej o kołtunach, ukrywających skandal uwiedzenia służącej przez panicza, jest teatralnym samograjem od 1906 roku. Postaci krwiste, akcja błyskawiczna - właściwie niczego w nim popsuć się nie da. Jednak coraz wyraźniej dulszczyzna, czyli pranie moralnych brudów we własnym domu, staje się historyczna. Bo też mieszczaństwo - zwłaszcza młodego pokolenia - przestaje "kołtunić się" w świecie, który już niemal w całości służy przede wszystkim uprzyjemnianiu życia.
Nie można być niemoralnym w rzeczywistości niemoralnej zabawy. Jedno, co możliwe, to kabaret. I w wyraźnie kabaretowej manierze interpretacyjnej młodziutcy aktorzy pod opieką artystyczną Krzesisławy Dubiel czują się jak ryby w wodzie.
W pełnym temperamentu godzinnym widowisku grają najczęściej karykatury dramatycznych postaci. Hesia Justyny Bartoszewicz szaleje w bieliźnie po maleńkiej scenie, rysując kredą po ścianach infantylne obrazy seksu. Mela Moniki Dawidziuk w nocnej koszulinie wpada pomiędzy bohaterów średnio przytomna - jakby wyszła z refrenu piosenek Kabaretu Starszych Panów. Felicjan Michała Mrozka paraduje krokiem defiladowym niczym aktor cyrku Monty Pythona. Juliasiewiczowa w interpretacji uroczej Agnieszki Oryńskiej po prostu mizdrzy się niczym kokota z porno pocztówek początku XX wieku.
Grają serio Dorota Łukasiewicz i Dariusz Chojnacki. Oboje próbują posmakować dramatyzmu swoich postaci, śmiało też wstępują na ścieżkę naturalizmu. Dulska w interpretacji Łukasiewicz korzysta z najlepszych tradycji aktorstwa ekspresyjnego, które znamy choćby z ról Haliny Skoczyńskiej. Chojnacki ma naturalny dar scenicznej swobody. Jego Zbyszko wydaje się mężczyzną, w którym krew wrze, nawet kiedy musi odegrać banalne i szeleszczące dziś papierem kwestie o męskim honorze.