Przygoda Różewicza
Gorzowski Teatr im. Osterwy zwraca uwagę interesującymi poszukiwaniami repertuarowymi i wyrazowymi; niedawno pisaliśmy tu o spektaklu Wedekinda Przebudzenie się wiosny, obecnie kilka słów o interesującej inscenizacji Aktu przerywanego Tadeusza Różewicza,
Ta „niesceniczna komedia” wybitnego poety jest rodzajem przekornego i ironicznego felietonu na temat teatru — jego faktycznych i urojonych ograniczeń i niemożności, jego złudzeń optyki i — rzecz paradoksalna — jego także niewyzyskanych możliwości. Trafnie to “optyczne” zagadnienie różewiczowskiej poetyki wyczuli scenograf Marcin Jarnuszkiewicz i reżyser Bogdan Cybulski; największą zaletą i wartością ich przedstawienia jest właściwie sam pomysł inscenizacyjny. Rzecz cala dzieje się mianowicie wewnątrz pudła prostopadłościanu, który nieustannie obraca się i wciąż otwiera jedną z czwartych ścian — tę, którą trzeba usunąć aby mógł zaistnieć widz jako niezbędny składnik teatru. Unaocznia się w ten sposób wielość zmiennych punktów widzenia na jedną i tę samą rzecz. Na zewnątrz pudła pozostaje jedynie komentator — niby to autor ironizujący, niby jakiś sarkastyczny krytyk, negliżujący oczywiste niedomogi tradycyjnego teatru. I to jest bardzo zabawne, spektakl — tak rozpoczęty — budzi zrozumiałe zainteresowanie i żywą reakcję. Gorzej dopiero — gdy temat zaczyna się rozwijać, gdy kolejne wariacje tekstu różewiczowskiego zmuszają reżysera do coraz, to nowych poszukiwań — mimo iż zawodzić zaczynają go już inwencja i dobry smak. Im dalej przeto w las, tym gorzej, rzecz staje się momentami mniej subtelna smakowo i, co gorsza nudna. Parodystyczno szydercze aluzje do niektórych współczesnych mód teatralnych, same w sobie przeciągnięte, a przez to nieskuteczne, rozsadzają w końcu ramy różewiczowskiego felietonu scenicznego, przekreślając jego wdzięk i obnażając nieoczekiwane anachronizmy. Artystką wyróżniającą się w obsadzie jest Janina Bocheńska, dowcipnie także mówi tekst Autora — narratora Jan Wojciech Krzyszczak.
Krytyka spektaklu gorzowskiego powinna zostać odczytana niejako pozytywnie: błędy sztuki wynikają tu z niewielkiego jeszcze doświadczenia młodych inscenizatorów, można im natomiast poświadczyć znakomitą wyobraźnię i zmysł teatralny. Dyscyplina i autokrytycyzm przyjdą z czasem — dlatego wierzyć wypada, że o Jarnuszkiewiczu i Cybulskim usłyszymy jeszcze niejeden raz.