Czas akcji: lata dziewięćdziesiąte XX wieku.
Miejsce akcji: Polska.
Obsada: 10 ról męskich, 4 role kobiece.
Druk:
Sztuka w trzech aktach
Akt I
Wieczór. Do warsztatu stolarskiego na obrzeżach miasta, w którym pracują Majster i Koszałek, przybywa niespodziewany gość. Ranny w głowę mężczyzna twierdzi, że został napadnięty. Majster postanawia go opatrzeć. Okazuje się, że mężczyzna stracił pamięć, nie ma też przy sobie żadnych dokumentów. Nie pamiętając kim jest, przedstawia się jako Nemo. Majster pozwala mu przenocować w warsztacie w nadziei, że ten rano wszystko sobie przypomni. Do warsztatu przybywa Angelina - młoda, ładna dziewczyna. Nie zauważa obcego. Majster i Koszałek uciszają ją nerwowo, uświadamiając jej, że nie są sami. Majster aplikuje rannemu tabletkę przeciwbólową i zarazem nasenną. Kiedy Nemo zasypia, okazuje się, że warsztat jest komórką konspiracyjną, a kraj - choć pozornie demokratyczny - w istocie rządzony jest przez Komitet Ocalenia Moralnego. Używanie brzydkich słów, wspominanie o odchyleniach erotycznych, robienie aluzji do nagości, a nawet publiczne wymienianie funkcji fizjologicznych grozi represjami. Pod przykrywką usług stolarskich, warsztat pełni rolę nielegalnej drukarni, w której drukuje się zakazane w oficjalnym obiegu dzieła polskich romantyków. Drukarzem jest Kret, pracujący w piwnicy warsztatu. Okazuje się, że zdezelowana maszyna drukarska - jedyna, która ostała się po licznych rewizjach i konfiskatach - właśnie ma awarię. Kłopot tym większy, że zapotrzebowanie na dzieła Słowackiego, Mickiewicza i Norwida jest w kraju olbrzymie.
Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Jest za późno, aby zakryć klapę tajnego włazu do piwnicy. Angelina otwiera drzwi. To Policjantka. Okazuje się, że roztargniona Angelina zostawiła kluczyki do swojego golfa w stacyjce, policjantka przyszła je zwrócić. W trakcie rozmowy, gdy obecni próbują za wszelką cenę stworzyć przed Policjantką pozory całkowicie normalnej pracy w warsztacie stolarskim, spod podłogi rozlega się gwałtowne stukanie. Nie mając innego wyjścia Kret otwiera klapę i wypuszcza Wacka, który w piwnicy naprawiał nielegalną maszynę drukarską. Policjantka jest jednak zastanawiająco mało dociekliwa i nawet, kiedy dostrzega wystający spod papierów egzemplarz "Pana Tadeusza", postanawia go pożyczyć. Kiedy wychodzi wszyscy oddychają z ulgą.
Okazuje się, że od kilku minut Nemo nie spał i wszystko słyszał. Twierdzi, że i on jest konspiratorem, kurierem, który przenosi bibułę. Jest przekonany, że trwa stan wojenny, a jego zatrzymała i pobiła milicja albo ZOMO. Nie chce uwierzyć, że stan wojenny to już historia, że odbyły się już niejedne wolne i demokratyczne wybory, zmienił się ustrój i władza. Poza tym, po co w wolnym i demokratycznym kraju konspiracyjna drukarnia?
Akt II
Nemo wciąż nie może uwierzyć w to, co usłyszał. Podejrzewa, że jest ofiarą prowokacji UB. Majster i Koszałek zaczynają mu tłumaczyć, że choć oficjalnego zakazu druku klasyków nie ma, to w spisie lektur szkolnych zastąpiła ich popularna literatura amerykańska, a druk Mickiewicza i innych klasyków przestał się opłacać. I choć potem popyt na wieszczów wzrósł, wcześniej weszła w życie ustawa "o wartościach" i Kodeks Zdrowia Moralnego, w świetle której klasycy stali się co najmniej podejrzani: jeden źle się prowadził, drugi faszerował swoje powieści scenami erotycznymi, trzeci był niedowiarkiem. W rezultacie upowszechnianie ich twórczości - choć nie objęte oficjalnym zakazem - stało się niepożądane.
Tłumaczenia przerywa przybycie Piesia - dramaturga, który nie ma gdzie pisać swojej sztuki z wyższych sfer politycznych i postanowił pisać właśnie tutaj. To prawdziwy utopista, bo nikt nie chce grać żyjących dramaturgów krajowych, teatry państwowe diabli wzięli, bo były wymysłem komunistów, a w prywatnych gra się głównie oratoria, kantaty i misteria. Paradoks sytuacji polega na tym, że ściga się za nielegalny druk klasyki, choć równocześnie oficjalna ideologia jest narodowa. Oficjalnie zresztą policja ściga konspiratorów nie za wydawanie klasyków, ale za to, że prowadzą biznes bez koncesji i nie odprowadzają podatków. To, że podatki odprowadzają anonimowo - pocztą, nie jest oczywiście żadnym usprawiedliwieniem. Koncesji jednak nie sposób otrzymać, bo choć oficjalnie cenzury nie ma, to dyrektorzy wydawnictw, gazet i teatrów doskonale wiedzą, czego nie wolno upubliczniać, nie ryzykując zamknięcia przedsiębiorstwa.
Niespodziewanie przychodzi kolejny gość - Kluchowa - sąsiadka, pijaczka, która wydawałoby się ze zwykłego wścibstwa wypytuje obecnych o to co, jak, dlaczego i proponuje im udostępnienie lokalu dla nielegalnych aborcji. To prowokacja. Kluchowa jest bowiem tajnym współpracownikiem Komitetu Ocalenia Moralnego. Koszałek, jak prawdziwie praworządny obywatel, reaguje oburzeniem i grozi donosem. Poczęstowana szklanką wódki, Kluchowa wychodzi.
Po chwili dzwoni telefon - konspiratorzy otrzymują podane szyfrem ostrzeżenie o wprowadzeniu pogotowia pierwszego stopnia - czyli konieczności przerwania roboty i przygotowania się na wypadek konieczności opuszczenia lokalu. Okazuje się, że po mieście krążą tłumy tajniaków i radiowozy, bo zaginął minister spraw wewnętrznych. Znaleziono tylko jego pusty, rozbity samochód. Olśniony Piesio rozpoznaje w Nemo zaginionego ministra.
Akt III
Panika. Co zrobić z ministrem? Wypuścić? Trzymać jako zakładnika i zażądać wypuszczenia więźniów politycznych? Nemo deklaruje, że nawet jeżeli był ministrem, nie ma już ochoty być nim dłużej. Rozlega się drugi telefon - został ogłoszony alarm drugiego stopnia, który nakazuje ubrać się i czekać na sygnał do opuszczenia lokalu. Nemo stopniowo przypomina sobie, że został ministrem, bo chciał uzdrowić nowopowstały ustrój od środka, stał się jednak tylko marionetką w rządzie sterowanym w istocie przez Komitet Ocalenia Moralnego. Do stolarni, po wypadku, trafił dlatego, że w stanie wojennym, również mieściła się tu nielegalna drukarnia, skąd jako kurier podziemnej "Solidarności" wynosił bibułę i gdzie dostarczał papier.
Nagle okna stolarni zostają oświetlone przez potężne reflektory, a do środka wkracza z pistoletem w ręku Kluchowa - jak się okazuje nadkomisarz z Oddziału Trzeciego Komitetu Ocalenia Moralnego, a za nią dwaj Inspektorzy i Prezes tegoż Komitetu. Po chwili również Reporterka i Kamerzysta. Wobec groźby aresztowania wszystkich, Nemo ujawnia swoją tożsamość. Okazuje się jednak, że jeszcze jako minister niejednokrotnie dawał wyraz swojej niechęci do pracowników Komitetu. A zakrojona na szeroką skalę akcja jego poszukiwania była w istocie tylko przykrywką dla generalnej obławy na szerzycieli zgnilizny. Wobec mediów Prezes wygłasza mowę, w której dowodzi, że nie nielegalny druk klasyków, ale to, że działalność drukarni jest nie koncesjonowana i nie opodatkowana jest powodem aresztowania. W kraju rządzą twarde prawa rynku i to nie cenzura, a prawo podaży i popytu decyduje o tym, co jest drukowane, a co nie. Zarzuca konspiratorom, że druk klasyków jest w istocie przykrywką dla publikacji demoralizujących i antypaństwowych. Wobec tych propagandowych deklaracji, Nemo decyduje się już otwarcie przystąpić do konspiratorów - zostaje więc aresztowany, jak i pozostali.
Procedury przerywa brygada antyterrorystyczna, która nakazuje wycofać się członkom Komitetu, pod zarzutem przetrzymywania jednego ministra aktualnego i co najmniej trzech przyszłych. Po chwili jednak to antyterroryści się wycofują, bo w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk. Głównym postulatem stoczniowców jest wydanie "Dziadów" w pełnej wersji.
Kluchowa znów przejmuje inicjatywę - okazuje się, że działając w Komitecie, w istocie pozostała komunistką i ma własny pomysł na rozwiązanie sytuacji: trochę wszystkim ustąpić, na razie nie aresztować - przecież są zwolennikami demokracji, a stopniowo i tak wszystko weźmie się za mordę. Bezradny Prezes wychodzi, na odchodnym powtarzając tylko: "Poczekamy, zobaczymy" Kluchowa wychodzi za nim. Konspiratorzy postanawiają na nowo uruchomić nielegalną drukarnię - w tym samym miejscu, bo tego nikt nie będzie się spodziewał - i zacząć, jak za PRLu drukować "Robotnika".
Ukryj streszczenie