Czas akcji: 9 maja 1945.
Miejsce akcji: Jagniątków w Karkonoszach, willa "Wiesenstein" - rezydencja Gerharta i Margarete Hauptmannów.
Obsada: 1 rola kobieca, 2 role męskie, 4 epizody męskie.
Druk:
Sztukę otwierają fragmenty archiwalnego filmu dokumentalnego przedstawiające willę "Wiesenstein" w Agnetendorf (Jagniątków). Na tle obrazów Karkonoszy lektorzy polski i niemiecki czytają fragment tekstu Gerharta Hauptmanna (1862 - 1946), niemieckiego poety, dramaturga, prozaika, laureata literackiej Nagrody Nobla z 1912. Między innymi pojawia się także informacja, że jego brat, Carl, także pisarz, przełożył na niemiecki "Chłopów" Reymonta.
Przed bramą parku, w którym położona jest willa "Wiesenstein", spotykają się Wysłannik rządu lubelskiego i pułkownik Sokołow, oficer polityczny ze sztabu marszałka Rokossowskiego. Obaj chcą rozmawiać z Gerhartem Hauptmannem. Celem wizyty Polaka jest zapewnienie wielkiego niemieckiego pisarza o przychylności nowego polskiego rządu i skłonienie go do pozostania w Jagniątkowie. Wysłannik stale myli się mówiąc, że "ten tutaj" Hauptmann przetłumaczył "Chłopów", co przyczyniło się do przyznania Reymontowi literackiej Nagrody Nobla. Rosjanin chce spotkać się z wielkim pisarzem jako przedstawiciel potężnego narodu rosyjskiego, który zwyciężył Hitlera i w Europie zaprowadza nowy porządek, a także podjąć próbę denazyfikacji pisarza. Starania Wysłannika kończą się niczym. Mężczyźni nie zostają wpuszczeni do środka.
Wtedy dwaj rosyjscy żołnierze uzbrojeni w pepesze forsują zabarykadowane drzwi, Za nimi idzie Sokołow. W hallu spotykają przerażonego Paula, pielęgniarza Hauptmanna, który, jak tarczę obronną, wyciąga w stronę gości książki pisarza przełożone na rosyjski. (Paul bardzo szybko zbrata się z żołnierzami rosyjskimi i bez najmniejszych skrupułów zdradzi swego chlebodawcę.) Do Sokołowa wychodzi siedemdziesięcioletnia Margarete Hauptmann, żona pisarza. Ich rozmowa pełna jest kurtuazji. Sokołow dobrze mówi po niemiecku, zna się na literaturze. Umawiają się na wieczór, na wspólną z Hauptmannem kolację, a Margarete obiecuje, że zagra gościowi na skrzypcach.
Hauptmann i Margarete nie ukrywają lęku przed nową rzeczywistością polityczną i rosyjskimi żołnierzami. Boją się o siebie i swój dom, ich jedyną ostoję. Oboje chcą zostać w Jagniątkowie, chcą ocalić willę i cały dobytek. Spotkanie z Sokołowem ma o tym zadecydować. Choć Hauptmann mówi, że jest obrońcą ludu i "jeszcze mi Armia Czerwona będzie jadła z ręki", to Margarete nalega: "Masz z nim dobrze rozmawiać. Od niego zależy nasze życie tutaj."
Hauptmann przyjmuje Sokołowa w swoim gabinecie, jest odświętnie ubrany, siedzi w fotelu, z którego nie wtaje, tłumacząc się ciężką chorobą nóg. Sokołow składa ofertę opieki radzieckiej administracji wojskowej, obiecuje straż, opał i kartki na żywność. Hauptmann sugeruje jeszcze wydanie dla ochrony listu żelaznego marszałka Żukowa. Kolejna sprawa jest trudniejsza, Sokołow cytuje wypowiedzi Hauptmanna, które świadczą o popieraniu przez niego polityki Hitlera. Hauptmann nazywa wszystko faszystowską manipulacją, a określenie go jako "hitlerowskiego pisarza" za krzywdzące nadużycie. Nie wyjechał z Rzeszy, jak inni pisarze, on chciał zostać w swoim kraju. Panowie wiele obiecują sobie po spotkaniu przy kolacji.
Przebieg tej rozmowy Hauptmann kłamliwie przedstawia żonie, wszystko przeinacza, na koniec opowiada, że tańczył przed Sokołowem rosyjskie tańce.
Wieczorem Sokołow przychodzi na umówioną kolację, najpierw rozmawia w salonie z Margarete. Są dla siebie uprzejmi, znajdują porozumienie cytując Czechowa, omijają tematy polityczne ideologiczne. Margarete dopytuje się o Rosję.
Kolacja w jadalni. Hauptmann i Sokołow siedzą przy pięknie zastawionym stole. Pierwszy toast wznosi Hauptmann: "za niezwyciężoną Armię Czerwoną i jej genialnego wodza Józefa Stalina". Potem przedstawia koleje swoich losów z władzą - za Wilhelma II zarzucano mu, że jest socjalistą, bo ujmował się za ludem, za Hitlera "powiedziałem tak i nie", "owszem bąknąłem to i owo pod nosem. Bo byłem uprzejmy. No, i zostałem w kraju rządzonym przez tę kreaturę." "Tylko czy to byłem ja?" - dodaje Hauptmann. - "Ja byłem gdzie indziej. Byłem tu, w Górach Olbrzymich, na wyspie na Bałtyku, we Włoszech" - kończy.
Hauptmann niemal nie dopuszcza Sokołowa do głosu, panuje nad rozmową. Mówi o swojej podróży do Rosji, pyta o Babla, śpiewa "Wstawaj strana agromnaja", wznosi toast za spokój duszy Gorkiego, pokazuje od niego list z podziękowaniem za zorganizowanie pomocy żywnościowej dla Moskwy. Hauptmann wylicza dokładnie: jego dzieła wydano w Rosji, on sam czci Tołstoja jako pisarza, a Czechow to jego "brat po piórze", mówi po rosyjsku, śni po rosyjsku, wódkę pije po rosyjsku. W Moskwie napisano o nim cztery doktoraty, w Leningradzie dwie habilitacje, w języku Lenina napisano o nim dziewięć książek, "Tkacze" byli ulubioną sztuką Lenina, czytał ją Nadieżdzie Krupskiej do poduszki. Nie ma listów od Hitlera, ma list ważniejszy, list dziękczynny od Lenina. Tego Sokołow nie przewidywał, jest zaskoczony w najwyższym stopniu, list robi na nim nadzwyczajne wrażenie. "Obchodząc się ze mną wyrozumiale" - mówi Hauptamann - "spełni pan najgłębsze życzenie samego Lenina." Oszołomiony Sokołow odpowiada: "Złożę w sztabie meldunek, że nie tylko grubo przesadzone były opinie o pana kolaboracji w Trzeciej Rzeszy, ale i w sposób naganny nie doceniono pana wkładu w międzynarodową walką klas". To chciał usłyszeć Hauptmann. Dopiero teraz wchodzi Margarete, dotrzymuje danej wcześniej obietnicy i gra na skrzypcach. Sokołow akompaniuje na fortepianie "O, mein lieber Augustin", a Hauptmann bije brawo, śmieje się i płacze.
Gdy Hauptmannowie zostają sami, pisarz dramatycznie i z bólem zaprzecza wszystkiemu o czym mówił, do czego się przyznawał - od ujmowania się za ludem poczynając, na stosunku do Rosjan i do brata kończąc. Jest stary, schorowany, boi się nowej sytuacji, "skończmy już tę komedię" - mówi.
Po chwili z pistoletem w ręce wchodzi do pokoju gościnnego, gdzie odpoczywa Sokołow. Dramatycznie prosi, by Sokołow go zastrzelił, właśnie on, rosyjski pułkownik, a nie miejscowi złodzieje lub pielęgniarz Paul. Sokołow inscenizuje życzenie Hauptmanna, śmieje się i śpiewa "O, mein lieber Augustin."
Pożegnanie Hauptamnna z Sokołowem jest eleganckie. "Niech tak tu zostanie" - mówi z szacunkiem Sokołow.
Paul wkłada na głowę czapkę rosyjskiego żołnierza, słychać rosyjską pieśń.
Wysłannik w imieniu Rządu Tymczasowego zapewnia Hauptmanna o szacunku i składa obietnicę wszelkiej pomocy. Do Hauptmanna mówi niezmiennie "panie Karolu".
Hauptmannowie fotografują się z Sokołowem. Takie zdjęcie zachowało się w archiwum w Jagniątkowie. Przy stole w jadalni siedzi elegancki rosyjski żołnierz, czyta książkę. Z offu słychać fragment utworu Hauptmanna, w języku polskim i rosyjskim.
Sztukę zamyka informacja odautorska: "Gerhart Hauptmann zmarł rok później w swoim domu w Jagniątkowie. Jego ciało i dobytek rodzina przewiozła udostępnionym przez władze wojskowe specjalnym pociągiem do posiadłości Hiddensee, gdzie został pochowany. Pułkownik Sokołow przemawiał nad trumną pisarza."
Ukryj streszczenie