Artykuły

AntyAntygona. Dwugłos o nowej inscenizacji dramatu

Antygona chce pochować brata, władca Kreon zakazuje pochówku, ponieważ Polinejkes sprzymierzył się z obcymi w wojnie przeciw Tebom. Konflikt tragiczny to taki, w którym przeciwstawione są sobie dwie równorzędne racje.

W Antygonie posłuszeństwo prawom boskim przeciwstawione zostało posłuszeństwu panującej legalnie władzy: trzeba pogrzebać brata, chociaż był zdrajcą. Na tym zasadza się siła tragiczna dramatu Sofoklesa. Bez starcia tych dwóch racji mielibyśmy do czynienia z elegią na cześć ofiary wojny, dziewczyny niezłomnej wobec tyrańskiego władcy.

Odnoszę wrażenie, że taką właśnie interpretację Antygony wybrał reżyser Zbigniew Brzoza. Wskazywałaby na to scenografia Michaiła Tchernayeva: przygnębiająco szara, celowo chaotyczna zdaje się symbolizować pobojowisko. A także pokazanie przed właściwą akcją sztuki przezroczy z poległymi ludźmi i postaci w strojach kojarzącymi się z ubiorami wojskowymi. I wypowiedzi reżysera Zbigniewa Brzozy, że nawiązując do współczesnych wojen, chce przybliżyć Antygonę dzisiejszej publiczności.

Nie byłoby to oczywiście żadne przybliżenie a po prostu zmiana treści sztuki przy posłużeniu się jej słowami. Ale taka interpretacja byłaby do przyjęcia, gdyby sprawdziła się na scenie. Tymczasem to, co można usłyszeć i zobaczyć w wykonaniu aktorów w Teatrze Studio, zupełnie nie przekonuje. Wątpliwości budzi przede wszystkim sposób wypowiadania tekstu; jest on niezrozumiały i to mniej ze względu na dykcję, a więcej na ekspresję aktorską. Właściwie jedynym, który wyraźnie podaje tekst, jest Jacek Różański w epizodycznej roli Tejrezjasza. Kreon, druga obok Antygony główna postać w wykonaniu Jerzego Radziwiłowicza, jest nijaki, wyzuty z siły dramatycznej, mówi bezbarwnie, porusza się bez wyrazu. Maria Peszek, grająca Antygonę, przemieszcza się po scenie zwiewnym ruchem, ale tylko raz podczas rozmowy z Kreonem osiąga przejmujący dziewczęcy liryzm słabiutkim głosem. Kiedy zaś przychodzi jej krzyczeć, wydaje z siebie skrzek, bo na więcej nie pozwala jej głos. Ismena Bernadety Michały-Krzemińskiej to całkowite nieporozumienie. Bylejaki jest syn Kreona i narzeczony Antygony Hajmon Redbada Klynstry. Przedstawienie, mimo że krótkie, nuży.

Czy znaczy to, że — jak twierdzą niektórzy — dramatu greckiego nie da się dzisiaj z życiem wystawić? Odpowiedzi należy poszukać niedaleko Teatru Studio, naprzeciwko w Teatrze Dramatycznym. Idzie tam wspaniałe przedstawienie Elektry tegoż Sofoklesa, dobrze inscenizowane, ale to by nie wystarczyło — najważniejsza jest aktorka grająca Elektrę w wielkim tragicznym stylu. W Antygonie zabrakło przede wszystkim dobrych kreacji aktorskich, bez których wszelkie koncepcje są na nic.


Antygona Sofoklesa, przekład Antoniego Libry i Janusza Szpotańskiego, reżyseria Zbigniew Brzoza, scenografia Mihail Tchernayev, Teatr Studio, premiera 4 lutego 1998 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji