Roman Gramziński
GRAMZIŃSKI Roman (11 sierpnia 1954 Więcbork w Bydgoskiem – 23 lutego 1999 Bydgoszcz),
aktor.
Był synem śpiewaka Aleksandra Gramzińskiego, i urzędniczki Łucji z Dzikowskich; mężem aktorek: Małgorzaty Ozimek (ślub 28 maja 1983 w Bydgoszczy), potem Kamili Michalskiej (ślub 4 stycznia 1995 w Poznaniu). Maturę zdał w V Liceum Ogólnokształcącym im. Kruczkowskiego w Bydgoszczy. W roku akademickim 1974/75 studiował filologię polską na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 1975 rozpoczął studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Schillera w Łodzi, które w styczniu 1977 przerwał. Od 10 lutego 1977 do 18 stycznia 1978 był adeptem w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, a od sezonu 1978/79 w Teatrze Ochoty w Warszawie. W czerwcu 1982 zdał w Warszawie aktorski egzamin eksternistyczny i uzyskał uprawnienia aktora dramatycznego.
W Teatrze Ochoty grał do końca 1982, a od 1 stycznia 1983 do 22 lutego 1986 był aktorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Po paromiesięcznej przerwie zaangażował się od 2 maja 1986 do Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie, gdzie został do końca sezonu 1986/87. Potem pracował: w Teatrze Polskim w Bydgoszczy (1987/88–1988/89), Teatrze im. Słowackiego w Krakowie (1 września 1989–31 stycznia 1990) i ponownie w Teatrze Polskim w Bydgoszczy (1990/91–1991/92). W sezonie 1991/92 grał też gościnnie w Teatrze im. Horzycy w Toruniu, w którym pozostał na etacie w 1992/93 i 1993/94 i z teatrem tym występował w 1993 w Getyndze. Później grał w Poznaniu: w Teatrze Polskim (1994/95) i Teatrze Nowym (1995/96). W sezonie 1996/97 był bez etatu, a od 1997/98 do końca życia, znowu pracował w Teatrze Polskim w Bydgoszczy.
Wysoki, postawny, sprawiał wrażenie silnego, ale jego niewspółmiernie do wieku postarzała, poorana bruzdami twarz, pokazywała człowieka nadwrażliwego, skrywającego wewnętrzną traumę. Gdy nagle umarł, w komentarzach bez wyjątku mówiono, że odszedł aktor utalentowany, jeden z niewielu wybitnych, jacy wystąpili na bydgoskiej scenie, ten, który podnosił jej artystyczny poziom. Zagrał wiele dużych i znaczących ról, ale przyszły one dość późno i dowodziły, że jego talent aktorski rósł w miarę stawianych mu coraz to większych i trudniejszych zadań. Były to takie role, jak w Koszalinie w 1987 Sawa (Sen srebrny Salomei); w Bydgoszczy w 1987 Ludwik XIV (Zmowa świętoszków), a w 1988: Edek (Tango), Kościej (Wędrowny teatr Šopalovicia) i Woland (Mistrz i Małgorzata); w Krakowie w 1989 Wiktor (Pocałunek kobiety pająka); w Bydgoszczy w 1990 rola tytułowa w Fortynbras się upił i Konrad (Wyzwolenie), a w 1991 Adam (Brat naszego Boga); w Toruniu w 1992: Szmaciarz (Wariatka z Chaillot) i Diabeł (Historia żołnierza, 1992), a w 1993 Matematyk (Niepokoje wychowanka Törlessa) i Stawrogin (Biesy); w Poznaniu w 1994: Mężczyzna (Ucieczka Xingjiana); w Bydgoszczy w 1997 Grabiec (Balladyna), a w 1998: Frank (Tomasz Mann), Max (Powrót do domu), Dawid Mortimore (Wszystko w rodzinie), Gustaw-Konrad (Dziady) i Dale Harding (Lot nad kukułczym gniazdem).
Na scenie był perfekcyjny: dykcja bez zarzutu, pełne rozumienie tekstu, puentowanie jego sensów, umiejętność słuchania partnera, dialogowania z nim, sprawność techniczna, sugestywna siła wyrazu, przewrotny, zabarwiony szelmostwem wdzięk, doskonałe komponowanie roli, której punkty kulminacyjne rozpoznawał z nadzwyczajnym wyczuciem.
Potrafi zaczarować na chwilę scenę, samą swoją obecnością,
pisała po premierze Ucieczki Ewa Obrębowska-Piasecka. „Talent widać na milę” – oceniał go w „Subiektywnym spisie aktorów” Jacek Sieradzki w „Polityce”. Ten sam krytyk, omawiając przedstawienie Mistrza i Małgorzaty, pisał:
Uczynił z Wolanda rolę-centrum spektaklu. Powściągliwy, oszczędny w gestach i mimice, Woland Gramzińskiego
z posiwionymi włosami i cieniutką laseczką w ręku przykuwał uwagę widowni każdym podniesieniem brwi, każdym grymasem i każdym uśmiechem. Zdumienie tego wszechmocnego Szatana światem, który przyszło mu wizytować, stało się w spektaklu najlepszą wykładnią Bułhakowowskiej myśli. Świetna rola i świetny aktor.
Po premierze sztuki Fortynbras się upił, jej autor, Janusz Głowacki w „Rzeczpospolitej” mówił:
Jest tam główna rola zagrana znakomicie. Roman Gramziński to jeden z największych aktorów, jakich już od dawna nie widziałem w teatrze. I to w szalenie trudnej roli człowieka, który udaje pijanego. Bardzo łatwo zrobić z tego farsę – zataczanie się, bełkotanie, śmieszność, nieprawdziwość, także kabaretowo płaskie zabawy. Tymczasem Gramziński zagrał niesłychanie dramatycznie. Byłoby to dziwne, ale myślę, że w tym kraju jest prawdopodobne, że on się nie przebije, ponieważ los go rzucił do Bydgoszczy. Byłoby to szalenie niesprawiedliwe.
W Bydgoszczy zagrał też Konrada w Wyzwoleniu i, jak pisała Jadwiga Oleradzka, dał
rolę pełną i sugestywną, poprzez specyficzne ściszenie niezwykle skupioną, tworzy postać o osobowości neurastenicznej, ale poddanej rygorom umiaru. Chwilami mamy wrażenie, że jest to monodram – tak bardzo postać góruje nad całym przedstawieniem.
W 1997, pod koniec kariery, w Spowiedzi Marmieładowa, zmierzył się ze sztuką monodramu: przygotował adaptację fragmentu Zbrodni i kary i był reżyserem spektaklu. Przejmująco i bardzo osobiście pokazał Marmieładowa, którego
Pijacki słowotok – z chrypką, z oddechem w środku zdania bądź wyrazu – ani przez moment nie staje się niezrozumiałym bełkotem. To kolejna wielka rola, mało, jak dotąd, wykorzystanego Romana Gramzińskiego. Aktora hipnotyzującego widzów porażającą prawdą kreowanej postaci,
pisał Janusz R. Kowalczyk. Za rolę Gustawa-Konrada w Dziadach, wystawionych w 1998 w bydgoskim kościele św. Piotra i Pawła, otrzymał w 1999 pośmiertnie nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie na Inscenizację Dzieł Polskich Romantyków; pisał o tym przedstawieniu Janusz Majcherek:
Specjalnie zaś dobrze słucha się Konrada, który stopniowo coraz bardziej angażuje uwagę, aż w improwizacji dochodzi do prawdziwego kunsztu.
Był laureatem wielu plebiscytów, wyróżnień, nagród publiczności. Mimo spektakularnych pochwał, nie miał złudzeń, że niesprawiedliwy los tak zwanego aktora prowincjonalnego, jest jego udziałem. Znany był z głoszenia bezkompromisowych, zabarwionych goryczą opinii o teatrze, zawodzie aktora, publiczności teatralnej, dziennikarzach piszących o aktorach. Miał talent literacki, pisał wiersze: w 1993–98 w miesięczniku „Promocje Pomorskie” publikował „Listy z teatru”, opowiadania i felietony. Tabl.11.
Bibliografia
Almanach 1998/99; Almanach sceny bydg. 1920–90 (il.); Bydg. leksykon teatr. (il.); 80 lat t. w Toruniu; Teatr drugiego obiegu; Bydg. Informator Kult. 1999 nr 4 (il.); Dz. Wiecz. 1988 nr 67 (il.); Gaz. Pom. 1990 nr 280 (J. Oleradzka), 1991 nr 69 (Wywiad z. G.; il.), 1999 nr 24 (il.), 46 (il.), 48 (il.); Gaz. Wyb. (Gaz. Wielk.) 1994 nr 275 (E. Obrębowska-Piasecka); Gaz. Wyb. (Gaz. w Bydgoszczy) 1999 nr 51 (il); Ilustr. Kur. Pol. 1991 nr 63 (Wywiad z G.; il.); Polityka 1993 nr 35 (J. Sieradzki); Promocje Pomorskie 1999 nr 4 (il.), 5 (il.); Rzeczpospolita 1991 nr 34 (J. Głowacki), 1998 nr 105 (J.R. Kowalczyk), 1999 nr 47; Teatr 1989 nr 1 (J. Sieradzki), 1999 nr 3 (J. Majcherek); Programy (m.in. „Pocałunek kobiety pająka”, T. im. Słowackiego Kraków, 1989; il.) i wycinki prasowe, IS PAN; Inf. matki, Łucji Gramzińskiej.
Ikonografia
Fot – IS PAN, ITWarszawa.
Źródło: Słownik biograficzny teatru polskiego 1910–2000, t. III, Instytut Sztuki PAN, Warszawa 2017.
Zachowano konwencję bibliograficzną i część skrótów używanych w źródłowej publikacji.